sobota, 16 lipca 2016

Chapter fourteen

                   Perspective Caroline
           Day 15

 Dzisiaj będzie wielki dzień, przyjeżdża Willow.  Ronnie od samego rana chodzi po sklepach i dzwoni z pytaniem, czy dla małego dziecka, będzie to odpowiednie. W sumie to urocze że tak się strata nie wiele mężczyzn tak robi.  Oparłam głowę o stół w kuchni i spojrzałam na Ashley'a. który od rana narzekał że Radke powinien, żądać zwrotu pieniędzy od tej ekipy sprzątającej.  Powód? Przez całą noc szukał, czegoś czego nie posprzątali i w końcu znalazł. Małą pajęczynę po łóżkiem.
- Dlatego też, uważam że Ronnie powinien zabrać im hajs. -Powiedział ze śmiertelnie poważną miną,  przewróciłam oczami i podniosłam się od stołu.
- Ash, daj spokój, tej nieszczęsnej ekipie sprzątającej. To był ostatni raz kiedy, ich zamówiliśmy.- Purdy zaczął kiwać z uznaniem, na mój pomysł.- Następnym razem, po prostu ty będziesz wszystko sprzątał.
- Chwila... ale...-zaczął się jąkać, patrząc na mnie tymi brązowymi oczami.
- No co? Przecież nie chcesz ich, więcej widzieć. To tylko twoje słowa, chyba się nie mylę, prawda? -Uniosłam jedną brew, patrząc na jego zrezygnowaną minę.
- Kurwa, nie gadam już z tobą. Zaraz zrobisz, ze mnie jebaną sprzątaczkę. - Powiedział kiedy już wychodziłam z pomieszczenia. Weszłam do swojego pokoju żeby się ubrać. Wybrałam jasne jensy z przetarciami na kolanach, oczywiście z podwiniętymi nogawkami, szary croop top na ramiączkach z dekoltem w serek, na to czerwono-czarna koszula w kratę i brązowe, wiązane botki na grubym obcasie. Kiedy już byłam wyszykowana, położyłam się na łóżku. Spojrzałam na sufit  i gapiłabym się na niego pewnie z godzinę, gdyby nie dźwięk mojego telefonu. Leniwie pomacałam pościel, na którą wcześniej rzuciłam telefon. Kiedy wyczułam, zimny w dotyku  metal urządzenia, uniosłam go nad twarzą. Włączyłam sms'a od Andy'ego.
               Andy:
       Hjuston mamy problem. Nudzę sie tu kurwaaa!!!!

Zaśmiałam się pod nosem, jednak zabrałam się za odpisywanie.
    
    Ja:
     Poprawka to TY masz problem, nie ja xDDD Jednak, mi też się trochę nudzi ;^;
   
  Andy:
    Czyli to nie tylko MÓJ problem B) a tak serio to będę za dwie minuty z Crow'em, popcornem i    
     jakimś dobrym filmem. Ciebie o zdanie nie pytam bo nie masz nic do gadania B)

Z uśmiechem na ustach, odłożyłam telefon na półkę, a sama poprawiłam się na łóżku.Oparłam głowę na zagłówku i wyczekiwałam bruneta. Po chwili wszedł Biersack z kotem pod pachą, laptopem w jednej dłoni i w drugiej ładowarką, w zębach trzymał paczkę chipsów.
- Moe klólewna mi pomosze? -Spytał niewyraźnie, zaczęłam się śmiać, jednak posłusznie wstałam i wzięłam paczkę chipsów do ręki. - Nie śmiej się ze mnie .... Patrz jak się dla ciebie poświęcam- mówił poważnym tonem, kładąc laptopa na moim łóżku i odkładając kota na podłogę.
- Przepraszam najmocniej - powiedziałam powstrzymując śmiech. - Dobra , co oglądamy ?
- Nie wiem , a na co masz ochotę ? - zapytał Andy.
Po chwili namysłu odpowiedziałam:
- Ostatnio w TV leciał Harry Potter , a nie miałam jak obejrzeć .... Oglądamy ?
- Kurwa znam to na pamięć , ale Ok. Najwyżej usnę. - powiedział brunet uśmiechając się szeroko.
Ułożyliśmy się wygodnie na łóżku , Andy odpalił laptopa a ja otworzyłam chipsy. Crow wskoczył na łóżko i położył się na moich udach i miauczeniem dał mi znak , że mam go głaskać.
- Nie mów mi kurwa , że mój kot lubi bardziej ciebie niż mnie . - Powiedział Andy patrząc na mnie wzrokiem, jak by zaraz miał mi wydrapał oczy. Zaczęłam się śmiać i odparłam :
- No na to wygląda , Crow , masz nowego właściciela! - Powiedziałam unosząc kota i uśmiechając się do niego.
- Do reszty cie już popierdoliło - powiedział brunet zabierając mi kota i kładąc go sobie na ręce. Zaczął go głaskać jak w tych wszystkich filmach. Zaśmiałam się.
- Włącz już ten film - powiedziałam , co tez Andy uczynił.
             
                                                                    XXX 

 Obudził mnie telefon, gdy film się zaczął Andy już spał , ja po chwili tez zasnęłam.
- Halo ... - powiedziałam zaspanym głosem.
- Ej , będziesz gotowa za pięć minut ? - usłyszałam głos Radke.
- Co ? Gdzie ? Cooooo .... ? - odpowiadając nie ogarniałem jeszcze co się dzieje.
- Musze jechać na zakupy po rzeczy dla Willow ,powinienem  kupić tez jakieś jedzenie i zabawki dla królewny.... Pomożesz mi z zakupami ? - zapytał Ronnie.
- Em .... No tak jasne , już sie zbieram. - powiedziałam i wyswobodziliśmy się z objęć Andy'ego. Chwila ! Co ? Teraz dopiero się zorientowałam , ze byłam wtulona w wokalistę , a Crow leżał przy nas.
- Dzięki , jesteś wielka ! To za pięć minut na dole. - powiedział Radke i się rozłączył. Wstałam z łóżka  i poszłam do łazienki. Ogarnęłam włosy , które się trochę skołtuniły podczas snu i przebrałem bluzkę. Tym razem ubrałam czarny luźny croop top w stylu sportowym. Włosy związałam w artystyczny nieład - czyli koka. Gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam ze Andy już nie śpi.
- Gdzie idziesz ? - zapytał zachrypniętym, zaspanym głosem.
- Ronnie dzwonił, żebym pojechała z nim na zakupy, po rzeczy dla małej.
- Oki... Em ... Obrazisz się jak dalej będę tu spał ? Jestem padnięty.
- Nie no spoko, tylko nie przymierzaj moich staników i majtek , Ok ? - Zaśmiałam się lekko.
- Kurde ... Zniszczyłaś moje plany na wieczór.... - odpowiedział smutnym głosem wokalista a po chwili się zaśmiał.
- Dobra , lecę. Pa ! - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Gdy zeszłam na dół Ronnie stał już gotowy do wyjścia.
- Idziemy ? - zapytał gdy tylko mnie zauważył.
- Owszem przyjacielu. - odpowiedziałam.
- Eeee ... Kto powiedział ze my się przyjaźnimy ? - zapytał zdziwiony Radke. Spojrzałam na niego złym wzrokiem , a on zaczął się śmiać.
- Okay ... To ja wracam do spania. - Powiedziałam i się odwróciłam.
- No nie przeginaj , zgodziłam się że ze  mną idziesz ! - powiedział Ronnie i chwycił mnie za nadgarstek. Zaśmiałam się i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
Jazda minęła nam szybko , gadaliśmy i śpiewaliśmy piosenki które akurat leciały w radiu.
Gdy dotarliśmy na miejsce , Radke spojrzał na mnie i powiedział :
- No to idziemy , jeszcze raz dziękuje - uśmiechnął się.
- Nie masz za co - odwzajemniłam uśmiech  i wysiadłam z samochodu, Radke zrobił to samo.
Gdy weszliśmy do sklepu , weszliśmy najpierw na dział spożywczy. Radke zatrzymał się przy kaszkach dla bobasów i zaczął brać wszystkie możliwe smaki.
- Ile Willow ma lat ? - zapytałam zaciekawiona.
- Prawie 4 a co ? - zapytał zdziwiony Radke.
- A bo wiesz .... 4-latki raczej mają zęby i potrafią gryźć , co nie ? To po co ci kaszki dla niemowląt?
- Eeeee ... Willow jest mała. - Odpowiedział zmieszany Ronnie.
- No ale raczej już jeść potrafi. - powiedziałam i wyciągnęłam wszystkie kaszki z koszyka.- Och ojciec .... Nie denerwuj się tak. - Powiedziałam i się do niego uśmiechnęłam.
- Ojciec ? Serio ? - zaśmiał się wokalista.
- Owszem, chodź po coś normalnego do jedzenia.

                                                                       XXX

Gdy zrobiliśmy NORMALNE zakupy spożywcze , weszliśmy na dział z zabawkami.
- Dobra , ja tez wybiorę coś dla małej . - Powiedziałam o odeszłam od Ronnie'go.
Szlam wzdłuż alejki z zabawkami dla dziewczynek i zobaczyłam "Mały zestaw księżniczki" , stanęłam jak wryta, już wiedziałam co kupie małej. Zestaw składał się z lalki ubranej jak księżniczka , a do tego korona i taka sama sukienka dla właścicielki lalki. Wybrałam odpowiedni rozmiar sukienki na opakowaniu i zaczęłam iść w stronę Ronnie'go.
Gdy już go zauważyłam , zobaczyłam tez , ze ma przy sobie cztery koszyki pełne zabawek.
- Wow ojciec , nie szalej tak. - powiedziałam do niego. - myślę ze 1/4 tych rzeczy spokojnie by wystarczyła.
- Nie widziałem małej od bardzo dawna, muszę jej to jakoś odpłacić.
- A nie wystarczy , ze z nią będziesz i nie wiem , dasz misia pluszowego ?
- Niby tak ... Ale chce być najlepszym tatą na świecie i wiesz .... Chce żeby mała była naprawdę szczęśliwa i żeby wiedziała ze jestem i będę zawsze przy niej.
- Urocze , serio , ale teraz odłóż wszystkie te zabawki na miejsce , a ja pójdę po tego misia. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się. Poszłam po misia a jak wróciłam , Radke stał tylko z jednym
koszykiem z zabawkami.cztery koszyki , to jeden zostawiłem. - Ronnie uśmiechnął się triumfalnie.
- Wow , umiesz liczyć , dobra niech ci będzie , masz tutaj jeszcze tego pluszaka i chodźmy.
Ronnie zapłacił za zakupy, ja zapłaciłam z prezent dla Willow i wyszliśmy ze sklepu.

                                                                       XXX

Kiedy zajechaliśmy już pod dom, wzięłam w ręce misia i wyszłam z pojazdu. Odwróciłam się w stronę Ronie'go.
- Pomóc ci?
- Nie trzeba, nie ma tego aż tak wiele - czekałam aż podejdzie do bagażnika i go otworzy. - yyy dalej chcesz mi pomóc?
- Wiedziałam. - Stwierdziłam  śmiejąc się, podeszłam do niego i wzięłam dwie reklamówki - resztę bierzesz ty!
Krzyknęłam przez ramie w odpowiedzi usłyszałam wiązankę przekleństw które zostawiłam bez komentarza. Otworzyłam drzwi i skierowałam się ku kuchni, odłożyłam misia i zakupy na stół. Zajęłam się rozpakowywaniem, zakupów spożywczych omijając zabawki. W między czasie do pomieszczenia wszedł obładowany Radke, który posłał mi nienawistne spojrzenie. Podeszłam do niego i odebrałam zakupy. Wyłożyłam ostatnie rzeczy i zamknęłam lodówkę, odwróciłam się na pięcie by pójść do siebie jednak zatrzymałam się. W progu drzwi oparty o futrynę stał Ronnie z założonymi rękami na piersi.
- Mógłbym się do tego przyzwyczaić - powiedział patrząc na mnie,zmarszczyłam brwi nie za bardzo wiedząc co ma na myśli.
- O czym ty mówisz?
- O niczym, zapomnij. - Po tych słowach wycofał się z kuchni i poszedł do salonu. Przez chwilę, stałam w miejscu, myśląc co mógł by mieć na myśli. Spojrzałam na zegarek, była dopiero piętnasta. Willow przyjeżdża dopiero o dziewiętnastej, co oznacza że mogę jeszcze iść spać. Z uśmiechem na ustach pobiegłam do pokoju, przeskakując po dwa schodki.  Otworzyłam drzwi i ujrzałam śpiącego Andy'ego i Crowa. Kot podniósł zaspany głowę i miauknął na mnie. Podeszłam do fotela na którym leżał duży koc i okryłam nim Biersacka. Po chwili sama leżałam już na końcu łóżka ponieważ większość zajął chłopak.
- Przesuń się, zaraz spadnę.- Powiedziałam do niebieskookiego, na co w odpowiedzi mruknął coś niewyraźnie, jednak posłusznie się posunął. Okryłam się kocem i odwróciłam się plecami do wokalisty. Po chwili czułam że odpływam do krainy  Morfeusza, jednak zanim do końca to uczyniłam, poczułam że ktoś mnie do siebie przyciąga i oplata ramionami.

                                                                   XXX
                   
/- To nie jest twój, zasrany interes z kim mieszkam! - Usłyszałam damski krzyk, otworzyłam oczy i spojrzałam na godzinę w telefonie. Była 19;12, co oznaczało że ten krzyk był Greace. Odwróciłam głowę w stronę Andy'ego, który też  już nie spał. Podłożył jedną rękę pod głowę a drugą dalej mnie obejmował.
- Długo już to trwa?- spytałam patrząc w kierunku drzwi.
- Nie wiem, może kilka minut. Nie chciałem cie budzić.-pokiwałam głową, na znak że rozumiem.
/- Właśnie że mój ponieważ to z tobą mieszka moja córka!
/- Hej,a może pogadamy o tym na spokojnie, jak cywilizowani ludzie?-Spytał Ashley.
/- Zamknij się do cholery!- krzyknęli jednocześnie Ronnie i Grace.
- Chodź, w razie czegoś powinieneś ingerować. W końcu to twój przyjaciel - powiedziałam podnosząc się na równe nogi. Jednakże, długo nie postałam, ponieważ chłopak chwycił mnie w tali i pociągnął za sobą na łóżko.
- Nie możemy tego olać? Ronnie jest duży i sobie poradzi.
- Ale jesteś jego przyjacielem.
- Ugh, dobra chodź.- Podniósł się i podał mi rękę żeby pomóc mi wstać. Skorzystałam z jego pomocy i wyszliśmy na korytarz.
- To nie najlepszy pomysł, żebym schodziła na dół. Zostanę tutaj -powiedziałam siadając na schodku.
- W takim razie, zostanę tu z tobą - powiedział siadając obok, spojrzałam na rozgrywającą się na dole komedie. Ronnie i matka Willow stali naprzeciwko siebie, obrażając się przy tym wzajemnie. Pośrodku stała mała Willow i Ash, który próbował interweniować i zasłaniał małej uszy, żeby nie słyszała. Nagle drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem i "wparował" przez nie  Jake trzymając za rękę jakąś blondynkę.
-MUSZĘ WAM COŚ POWIEDZIEĆ... 

_________________________________________________________
Witam!
Jest nowy rozdział!  Jak Wam się podoba?  Co sądzicie o relacji Andy- Caroline i Caroline-Ronnie? Jak myślicie kim jest ta blondynka? Jestem ciekawa Waszych opinii!
Do następnego! <3
Tu macie niedawno dodane zdj Ronnie'go z Willow z jego IG 

niedziela, 1 maja 2016

Chapter thirteen

Day 10, 13 and 14
Perspective Caroline

Zrobiliśmy zakupy i wyszliśmy ze sklepu. Zostawiliśmy wszystkie torby do samochodu Andy'ego i zapaliliśmy po papierosie.
-Mam pomysł. - Powiedział szczerząc się.
-No dawaj.
-Chodźmy na lody!-Wykrzyknął skacząc.
-No dobra.-powiedziałam kręcąc głową ze śmiechu. Szliśmy przez park do budki z lodami. Rozmawiając o różnych rzeczach.
-Dzień dobry, poproszę cztery gałki lodów czekoladowych z bitą śmietaną, polewą czekoladową i tęczowa posypka.-Powiedział poważnie mój towarzysz.
-Zjesz to wszystko? -Spytałam lekko zdziwiona.
-Ja? Nie no, co Ty. To nie dla mnie. To dla Ciebie.
-Cooo?  Ja tego nie zjem! Za cholerę!-Wykrzyknęłam na co ciekawscy ludzie zerknęli w naszą stronę.
-Dobra, pomogę ci. -Powiedział Biersack uśmiechając się.
-Łaskawy.... -Fuknęłam pod nosem.
Dostaliśmy lody i usiedliśmy na pobliskiej ławce w parku. Jedliśmy nasze rożki, gdy nagle zobaczyliśmy małego chłopca który bawił się sam na pobliskim placu zabaw.
-Poczekaj chwilę.-Rzucił nie patrząc na mnie.-Zaraz wrócę.
Spojrzałam na niego zdziwiona ale nic nie powiedziałam tylko pokiwałam  głowa.  Mężczyzna zniknął gdzieś w alejce. Po jakichś pięciu minutach wracał z dużym rożkiem kolorowych lodów z bitą śmietaną i rozmaitymi dodatkami. Po co mu to do cholery? Jednak wokalista nie podszedł do ławki tylko skierował się prosto do tego małego chłopca. Uklęknął przy nim i dał mu lody. Na twarz chłopca wpłynął szeroki uśmiech i po chwili jadł prezent od Andy'ego. Mój towarzysz poczochrał go po włosach i wstał otrzepując przy tym swoje spodnie. Po chwili szedł już w moim kierunku.
-Ładnie z twojej strony.-Stwierdziłam kiedy siadał już na ławce.
-Wyglądał na smutnego... więc chciałem żeby się uśmiechnął, a co zadowoli takiego chłopca jak nie lody?-Zaśmiał się ciepło i zabrał mi z ręki nasza porcję smakołyków.
                                                            ☆ ☆ ☆
-Jedziemy już do domu? -Spytałam kiedy zauważyłam że Andy już kończy jeść.
-Tak, chodźmy już.
Powiedział i wstał podając mi przy tym rękę, żebym wstała. Chwyciłam ja z wdzięcznością i Podniosłam się. Kiedy szliśmy do samochodu panowała przyjemna cisza. Zanim odjechaliśmy zapialiśmy jeszcze po papierosie i odjechaliśmy. Włączyłam radio, na którym leciała właśnie piosenka osoby siedzącej obok mnie. Zaczęłam śpiewać, a Andy tylko na mnie spojrzał.
-Czemu nie śpiewasz swojej piosenki?
- Bo lubię słuchać jak Ty śpiewasz.-Powiedział z lekkim uśmiechem.
                        ☆ ☆ ☆
Weszliśmy do domu kładąc zakupy na blacie. Usiedliśmy przy stole, gdy nagle do kuchni wpadł Ashley.
-Wy pierdolone kurwy!  -Wykrzyczał.
-O co Ci kurwa chodzi?!-Również krzyknął wstając od stołu.
-O co mi kurwa chodzi?-Krzyknął głośniej Ash.-Kurwa pojechaliście na zakupy i lody! I to beze mnie!
-Skąd Wiesz ŻE byliśmy na lodach?-Spytał zdziwiony Biersack.
-Bo masz całą bluzkę ujebana czekoladą! -Automatycznie zerknęłam w jego stronę po czym zaczęłam się głośno śmiać.
-Z czego się ryjesz?  -Warknął Purdy.
-Z Was obojga.-Odpowiedziałam dalej się śmiejąc.
Nagle do kuchni wpadł Ronnie.
-Trzeba posprzątać cały dom!-Powiedział dysząc.
-Co, czemu?-Zapytałam zdziwiona.
-Bo  Greace z Willow przyjeżdża na weekend.
-Ale człowieku, jest dopiero PONIEDZIAŁEK!-Powiedział basista.
-No ale kurwa w tym domu jest taki syf,  że nie wiem czy się wyrobimy!
-Kurwa to zamów ekipę sprzątająca!-Powiedział Andy śmiejąc się.
-Ok, na to nie wpadłem.-Powiedział zaczerwieniony Radke na co Biersackowi mina zrzedła. Ronnie wyjął telefon z kieszeni i wyszedł z pomieszczenia.
-Ale ja żartowałem! -Krzyknął za nim.
-A ja nie, więc spierdalaj!-Odkrzyknął brunet z drugiego pokoju.
-Kurwa, tylko wejdą do mojego pokoju...-Zagroził Purdy siadając przy stole obok mnie.
-A co masz tam coś do ukrycia?-Spojrzałam na niego unosząc jedna brew.
-Seks zabawki.-Powiedział bez emocji Andy na co zaczęłam się śmiać.
-Spierdalaj! To nie prawda!
Zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej, aż musiałam złapać się za brzuch. Biersack mi zawtórował a Ash patrzył na nas jak na idiotów.
-Jasne, jasne...- odpowiadał wokalista.
Gdy robiliśmy sobie żarty z Ahley'a ,do kuchni wszedł Ronnie.
-Ekipa sprzątająca będzie w czwartek oto 5:30.-Powiedział Radke
-Coo kurwa? O 5:30? Rano?-Zapytał Purdy, patrząc ze zdziwieniem na Ronnie'go.
-No tak.-Odpowiedział.-Co nie tak?
-Pojebało Cię do reszty?!
-O co Ci chodzi człowieku? Jak masz jakiś problem,  jedz w czwartek do hotelu czy gdzieś. -Stwierdził Radke uśmiechając się przy tym wrednie.
-Ash, spokojnie. Nie dziw się Ronnie'mu. Denerwuje się przed przyjazdem małej. -Powiedziałam i podeszłam do wokalisty Falling in reverse. -Nie martw się, będzie oki.
-Mam nadzieję.-Uśmiechnął się lekko i mnie przytulił.
-Hej ostrożnie bo jeszcze ktoś wam zrobi zjecie i da do gazety.-Powiedział wchodząc do kuchni CC.
-Zrobione!-Zaśmiał się Ashley. Zaczęłam się śmiać i odsunęłam się od Radke.
-Zginiesz kurwo!-Wykrzyknął roześmiany Ronnie i zaczął go gonić.
-Chyba wstawię to urocze zdjęcie na ig.-Zaśmiał się Ash.-Taka urocza z was para!
-Spróbujesz tylko! -Wykrzyknęłam i zaczęłam biegać razem z Radke za Purdy'm.
Nagle poczułam ze ktoś unosi mnie w górę. Był to Ronnie który zarzucił mnie sobie na barana i zaczęliśmy go razem gonić.
Gdy tylko go złapaliśmy ja zabrałam mu telefon , a Ronnie  na nim usiadł, żeby się nie wyrwał. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem.

                                                            Środa
Rano wstałam o 10:50, byłam cholernie zmęczona, bo Ash marudził od poniedziałku, ze wypierdoli ta ekipę sprzątająca jeśli obudzą go o 5:30. Chcemy wywalić go do jakiegoś hotelu,  Ale on się nie zgadza.
Cieszę się, ze poznam Willow. Mega się tym jaram.  Jednak do weekendu jeszcze parę dni.
Dzisiaj mamy ćwiczenia z chłopakami. To będzie ciężki dzień. Zwlekałam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umalowałam się i przyszło na wybranie ubrań. Stałam przed szafą i zaczęłam przeglądać ubrania. Zdecydowałam się na luźna czarna bluzka w szare paski , rurki z wysokim stanem i dziurami na kolanach i do tego czarne buty vans'y. Włosy związałam w luźnego koka i wypościłam parę pasemek wokół twarzy.
Gdy zeszłam na dół, była już 11:30, więc musiałam iść już na ćwiczenia. Zrobiłam jeszcze szybko kawę i poszłam go studia.
Gdy weszłam do środka zobaczyłam Andy'ego siedzącego na pufie z kawą w ręku.
-Hej-Powiedział uśmiechając się w moim kierunku.
-Hej, gdzie reszta?
-Dupki powiedzieli, żebym sam dzisiaj przeprowadził z Tobą ćwiczenia. Więc dzisiaj nie spędzimy całego dnia w studiu tylko Góra 3 godziny.
-Okay, to zaczynamy? -Uśmiechnęłam się.
-Jasne. Z powodu tego ŻE nie ma tych debili, to będziemy śpiewać piosenkę z mojej nowej płyty.
-W ogóle, Ty okres masz, czy w ciąży jesteś?-Zapytałam poważnym  tonem.
-Co? Czemu niby?-Zapytał zdziwiony.
-Bo ta twoja płyta, miała mieć premierę w marcu , teraz okazuje się ze czekasz do maja. Wiesz, Masz zmienny nastrój tak jak kobieta w ciąży.
-Aaaa... o to ci chodzi. Ciężko jest wydać własną płytę, szczególnie, ze jestem jeszcze w zespole, koncerty i te sprawy. Nie wyrobiłem się po prostu ze wszystkim.-Powiedział patrząc na mnie.
-Rozumiem... Dobra zacznijmy, jaka piosenka jest pierwsza?
-We don't have to Dance, oczywiście.
Uśmiechnęłam się i zaczęliśmy.
                                                                  ☆     ☆     ☆
Po 1,5 godziny zachciało mi się pić, więc Andy poszedł do sklepu po wodę, a ja usiadłam na pufie. Oczy zaczęły mi się zamykać i...
Obudziłam się na podłodze, nawet nie wiem kiedy usnęłam. Andy sieczka na podłodze i opierał się o pufę na której spałam.
-Jezu, zasnęłam? Która godzina?-Zapytałam zaspana patrząc na Andy'ego.
-15:30, śpiąca królewno. -Powiedział i spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Co? Czemu mnie nie obudziłeś jak wróciłeś ze sklepu?
-Bo widziałem, ze byłaś zmęczona, więc dałem ci spać, jutro i tak wcześnie wstajemy, więc chciałem , żebyś się przesłała.-Powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
-Dziękuję, ale serio mogłeś mnie obudzić. -Powiedziałam czerwieniąc się.
-Dobra,dobra... wracamy do domu?
-Co? Nie będziemy dalej ćwiczyć? -Zapytałam Andy'ego który stał już przy drzwiach gotowy do wyjścia.
-Dajmy sobie już dzisiaj spokój. Chodźmy do domu.
-Może się gdzieś przejdziemy? -Zapytam.
-No okay, idziemy do parku?
Pokiwałam głową i ruszyliśmy do parku.
                                                               ☆     ☆      ☆
Gdy wróciliśmy była już 20. CC siedział w kuchni.
-Ej, wiecie gdzie może być Ashley? Chciałam pożyczyć od niego jakiś film.
-Śpi. -Odparł krótko.
-Co? O tej porze?-Zapytałam zdziwiona.
-Coś tam pieprzył, ze jutro  przyjdzie ekipa, ze musi się wyspać i coś pierdolił o jakiś barykadach czy coś.-Wyjaśnił CC.
-Okay... Jego nie zrozumiesz... Andy idź do niego.
-Czemu ja?-Spojrzałam na niego wzrokiem "jak nie pójdziesz to zginiesz". -No dobra...
Andy poszedł po film, a ja zrobiłam popcorn. Biersack wybrał film pt." The best of me". Walczyliśmy i oglądaliśmy.
                                                        ☆     ☆     ☆
Po skończeniu filmu siedziałam cała zapłakana.
- Ty serio się popłakałaś ? - zapytał mnie zdziwiony .
- A ty się nie wzruszyłeś?
- Proszę cie , przecież to było tak przewidywalne ...
- Nie prawda , sam jesteś przewidywalny- Odparłam wkurzona .
- Tak ? - zapytał patrząc na mnie i lekko się uśmiechając .
- Dokładnie , jesteś przezroczysty - Odparłam i skrzyżowaniami ręce na ramionach , w tej samej chwili Andy rzucił się na mnie i zaczął mi czochrać włosy .
- Andy ! Przestań ! Obudzimy wszystkich ! - krzyczałam szarpiąc się .
- To się nie drzyj - powiedział Andy śmiejąc się.
- To przestań mnie czochrać ! - krzyknęłam wtórując śmiechem wokaliście .
- Okay , ale przeproś - powiedział przestając mnie czochrać .
- Dobra , niech ci będzie .... Przepraszam ! - Mówiłam do Andy'ego poprawiając włosy - idziemy spać ?
- jak chcesz . Możemy jeszcze pogadać. W sumie, mało się znamy . Jesteś tu już prawie 2 tygodnie , a prawie wcale się nie znamy .
- Okay , a co chciał byś wiedzieć ? - zapytałam patrząc na bruneta .
- Opowiedz mi coś o sobie . Nie tęsknisz za domem ? Jak tam było ?
- Trochę tęsknie , to oczywiste ... Ale teraz spełniam swoje marzenia . Po coś startowałam w tym konkursie. W domu było na pewno spokojniej niż tutaj - powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam - ale tam trwałam w codziennej rutynie. Tutaj jest inaczej . I to mi się podoba. A jak z tobą ? Nie tęsknisz?
- Trochę , wiadomo . Ale tutaj mam przyjaciół. Tutaj każdy dzień jest zajebistą przygodą. Oni wszyscy sprawiają , że czuje się jak w domu . - Mówił Andy patrząc na mnie i lekko się uśmiechając . Rozmawialiśmy tak jeszcze trochę , do czasu , aż zasnęłyśmy na kanapie ...
Obudziłam się przez jakiś hałas . Otworzyłam oczy i rozejrzałam się . Zauważyłam , ze coś przemknęło przez korytarz . Wystraszyłam się i zaczęłam budzić Andy'ego .
- Ej ! Andy ! Wstawaj ! - Potrząsnęłam nim .
- Co ? Co jest ? - Zapytał zaspanych głosem .
- Tam ktoś jest ! Idź to sprawdzić ! Proszę !
- Dobra , już , już .... - Andy powili wstał i poszedł to sprawdzić . Patrzyłam jak wychodzi z pokoju .
- Co ty kurwa odpierdalasz ? - usłyszałam nagle krzyk Andy'ego . Szybko wstałam i pobiegłam do niego . Gdy dobiegłam na miejsce zobaczyłam Ashleya siedzącego przy barykadzie z pluszaków Hello Kitty w samych bokserkach z tym samym kotkiem .
- Oni nadchodzą ! Zaraz tu będą ! - wyszeptał basista chowający się jeszcze bardziej za barykadą z pluszaków .
- Co ? O kogo ci chodzi ? - Zapytałam zdziwiona .
- Ekipa sprzątająca ... - wyszeptał i skulił się .
Razem z Andym spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem .
- Co tu się dzieje ? - zapytał Ronnie schodząc ze schodów .
- Ashley szykuje barykadę na ekipę - powiedziałam cały czas się śmiejąc .
- Nie rozumiecie ? Oni przyjdą tutaj ! Zaczną sprzątać ! Dotykać nasze rzeczy ! Jeszcze zarazą nas Ebolą !
Wszyscy zaczęliśmy sie śmiać . Andy podszedł do Ronnie'go i powiedział mu coś na ucho, na co ten się uśmiechnął i poszedł do kuchni . Spojrzałam pytająco na Andy'ego .
Ronnie wrócił za chwile z sznurem i taśmą . Sznur podał Andy'emu i spojrzeli po sobie . Ash spojrzał na mnie pytająco na co ja wzruszyłam ramionami, bo sama nie wiem , o co chodzi . Andy wraz z Ronnie'm zaczęli iść w stronę Ashleya i zaczęli ciągnąc go w stronę salonu .
- co wy kurwa chcecie zrobić ? - Darł i szarpał się Ashley . Zaciągnęli go do salonu i przyparli do filara . Andy zaczął przywiązywać Ash'a do niego . Gdy ten był na tyle mocno przywiązany ze nie mógł uciec , Ronnie przystąpił do działania . Zaczął sklejać nogi i ręce basisty .
- chyba was kurwa coś popierdoliło ! - krzyknął .
- Gębę też mamy ci zakleić ? - zapytał Andy śmiejąc się . Ja śmiejąc się , wyciągnęłam telefon i zrobiłam zdjęcie biednemu Ashley'owi .
- to co ? Idziemy coś zjeść? - zapytał Radke klaszcząc w ręce .
Kiwnęłam głową i ruszyliśmy w stronę kuchni . Nie zdążyliśmy przejść metra , gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Andy poszedł otworzyć . Była to oczywiście ekipa sprzątająca. Gdy weszli do salonu basista zaczął się drzeć :
- nie wchodzić do mojego pokoju ! Zakaz ! Nie ! Wolno !
- Przepraszam za kolegę , jego pokój tez trzeba posprzątać . Może od niego zaczniecie ? Caro , zaprowadź państwa .- powiedział miłym głosem Ronnie.
- Nie ! Nie ! Nie ! Nie ! Nie ! - zaczął drzeć i szarpać się Ash .
- Jasne. Zapraszam. Tedy . - powiedziałam z uśmiechem i wskazałam gdzie trzeba iść .
Gdy dotarliśmy pod sypialnie basisty zobaczyłam napis na drzwiach " ostrzegam ! Nie wchodzić , bo mściwa Hello Kitty żuci na was klątwę! "
- To tutaj . Proszę nie przejmować sie napisem. Jak bym mogła w czymś pomoc to będę na dole .
- Dziękuje . - powiedziała pani z ekipy i weszła do pokoju .
Był już wieczór , gdy ekipa sprzątająca skończyła sprzątać dom. Ronnie zapłacił im odpowiednią sumę i podziękował . Podeszłam do Ashleya , który został odciążamy zaraz po tym , gdy jego sypialnia była już wysprzątana . Teraz siedział w salonie .
- To co ? Mściwa Hello Kitty wybaczy im to , że posprzątali twój pokój ? - zapytałam siadając obok niego na kanapie .
- Za cholerę . - powiedział Ash .
- Czemu ? - Zapytałam śmiejąc sie .
- Bo jest mściwa . - dodał wtórując mi śmiechem.
Pogawędziliśmy jeszcze chwile i poszłam spać . Byłam na nogach od 5 rano , wiec miałam prawo być zmęczona .
Wykąpałam się , przebrałem w piżamę , zmyłam makijaż i usiadłam na łóżku .

_____________________
Witam! 
Tak jak obiecałam w ciągu dwóch tygodni sa dwa rozdziały ♡ Mam nadzieję ze się Wam podoba ^^Co sądzicie o zachowaniu Andy'ego w parku? Co myślicie o zachowaniu na wieść o tym ze do domu przychodzi ekipa sprzatajaca? Albo o nadchodzącej wizycie Willow? Będzie awantura?
Wszystkiego dowiecie się w przyszłym rozdziale! Do zobaczenia kochani!

niedziela, 17 kwietnia 2016

Chapter twleve For Julci and Ameli ♥


Perspective Caroline
Dzień 10
Od kilku dni, praktycznie nie wychodzimy z domu. Reporterzy cały czas stoją pod bramą. Jeśli już wychodzimy, to tylko po produkty spożywcze. Najśmieszniejsze w tym wszystkim, jest to że do tego jebanego sklepu mogą chodzić wszyscy oprócz mnie i Ronnie'go. Po akcji w markecie gdzie Radke mnie przytulił i jakiś gościu który swoją drogą okazał się paparazzi zrobił nam zdjęcie. Jesteśmy na wszystkich okładkach gazet plotkarskich zarówno papierowych jak i tych elektronicznych. Przewróciłam się na drugi bok i spojrzałam na ścianę znajdująca się przede mną. Strasznie mi się nudzi jednak nie chce mi się wstawać z tego ciepłego łóżka.
/-Do cholery to też moja córka! Chyba mam się prawo z nią spotkać?! -Usłyszałam krzyk który był tłumiony przez moje drzwi. Zdziwiona usiadłam prosto i nasłuchiwałam dalej.-Greace to tylko jeden dzień! Nie moja wina ze wszędzie chodzą za nami Ci jebani paparazzi!
To zdecydowanie był głos Radke... podniosłam się i zgarnęłam szlafrok. Narzuciłam go szybko na Siebie i otworzyłam drzwi w tym samym momencie co brunet skończył rozmowę. Stałam za nim i patrzyłam jak przeciera dłońmi zmęczona twarz. Odwrócił się i spojrzał na mnie zaskoczony.
-Obudziłem Cię?
-Nie i tak już nie spałam. Coś się stało? - Momentalnie odwrócił wzrok i spojrzał na coś co było za mną. Pokręcił beznamiętnie głową i uśmiechnął się słabo. -Chodźmy na śniadanie. Założę się ze jeszcze dzisiaj nic nie jadłeś.
Nie czekając na odpowiedz ruszyłam przed siebie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo słyszłam jego kroki zaraz za moimi. Weszliśmy do kuchni i zobaczyliśmy Ashley'a oraz Jakcy'ego którzy zawzięcie i czymś dyskutowali.
-Dzień dobry.-Powiedziałam i poszłam po miseczkę na moje ulubione płatki. Otworzyłam szafkę i zaczęłam oglądać dwa pojemniki z nimi. Dlaczego? Otóż Ash stwierdził że skoro kupiliśmy i dla mnie i dla niego to powinniśmy je podpisywać. Dlatego też wyjęłam pojemnik z moim imieniem i wsypałam trochę do naczynia.
Zalałam je zimnym mlekiem i usiadłam przy stole.  Nabrałam trochę na łyżkę i włożyłam do ust.
-To nie zdrowe jeść płatki z zimnym mlekiem. -Podniosłam wzrok znad miski i zauważyłam karcace spojrzenie Ronnie'go.
Wzruszyłam tylko ramionami i jadłam dalej. Mężczyzna pokrecil tylko zdegustowany glowa i usiadł naprzeciwko z kubkiem parującej herbaty i z talerzem z kanapkami. Pogrążona swoimi myślami nie słuchałam o czym mówi reszta dopóki ktoś nie powiedział imienia Grece. Podniosłam wzrok i słuchałam.
-I co powiedziała?-spytał Purdy.
-Nie wiele. Tyle ze skąd ma mieć pewność ze to co było w gazecie nie jest prawda? Oraz to ze nie wie czy to żeby Willow przyjechała tu gdzie jesteście wszyscy było dla niej dobrym rozwiązaniem.-Oparł twarz na dłoniach.
-Kurwa,  ta laska jest nieznośna!  Jak Ty kurwa z nią tyle wytrzymałeś? !- Uniósł się basista, jego rozmówca zaśmiał się sucho i pokręcił tylko głowa. -Będziesz jeszcze do niej dzisiaj dzwonił?
-Tak... zależy mi na tym żeby przyjechała. Dawno się nie widzieliśmy, cholernie za nią tęsknię. -Pierwszy raz widzę jak Ronnie jest tak bezbronny. Zrobiło mi się głupio, po części to moja wina ze Greace nie chce żeby Willow do nas przyjechała. Gdybym wtedy zachowała większy dystans to może nie było by takiej sytuacji. Spuściłam wzrok na płatki i więcej nie słuchałam o czym mówili. Zjadłam w miarę szybko i wyszłam pod pretekstem tego ze chciałabym doprowadzić się do porządku. Otępiała weszłam po schodach i otworzyłam drzwi do mojego tymczasowego pokoju. Wyciągnęłam z szafy ubrania. Białe spodenki z wysokim stanem , szary , obcisły croop top , do tego wełniany, brązowy sweterek , czarne botki na obcasie. Jako dodatki wziełam, czarny kapelusz i okulary przeciwsłoneczne. Kiedy wszystko już naszykowałam postanowiłam się umyć. Weszłam do łazienki i położyłam ubrania na półce a sama się rozebrałam z piżamy.  Odkręciłam kurek z ciepła wodą i zaczekałam aż woda naleje się do wanny. Usiadłam na brzegu i patrzyłam jak woda napełnia wannę. Postanowiłam jeszcze dodać płynu do kąpieli o zapachu wanilii. Uśmiechnęłam się sama do siebie kiedy zauważyłam ze powstaje biała piana. Kiedy wanna już była pełna zakręciłam kurek i zanurzyłam się w gorącej wodzie. Jęknęłam przeciągłe na to przyjemne uczucie. Postanowiłam jeszcze włączyć muzykę więc wyciągnęłam jeszcze suchą rękę i nacisnęłam ikonkę odtwarzacza muzyki. Wybrałam pierwszą lepszą i odłożyłam telefon. Zaczęłam śpiewać razem z wokalistą  zespołu Youth Group piosenkę "Forever Young" .  Pochłonięta śpiewaniem nie zwróciłam uwagi ze ktoś śpiewa ze mną. Zmarszczywszy brwi i odwróciłam się w kierunku drzwi. Jednak nikogo tam nie spotkałam, nagle usłyszałam jak ktoś opuszcza się po drzwiach i siada pod nimi.  Odpuściłam kolejną zwrotkę żeby móc wsłuchać się w głos nieznajomego. Uśmiechnęłam się, kiedy rozpoznałam w nim głos Andy'ego. Zaczęłam śpiewać razem z nim tyle ze głośniej niż przedtem. Uśmiechnęłam się w kierunku drzwi nie przerywając śpiewania.  Kiedy piosenka się skończyła a włączył a następna byłam pewna ze Biersack jej nie zna. Jednak zdziwiłam się kiedy śpiewał słowo w słowo z wokalistą. Nie sądziłam ŻE będzie znać taka piosenkę jak "7 years" Lukas'a Graham'a. Sluchalam jego przyjemnego dla uchs głosu i zanurzyłam się cała pod wodą.  Otworzyłam oczy pod wodą co wywołało nieprzyjemne pieczenie, jednak po chwili się przyzwyczaiłam.  Kiedy zaczynało brakować mi świeżego powietrza, niechętnie wynurzyłam się spod tafli wody. Przetarłam dłońmi twarz i zaczęłam myć włosy.  Wzięłam słuchawkę od prysznica  i spłukałam pianę, znajdującą się na mojej głowie.
-Długo tam będziesz siedzieć?- Spytał Andy.
-Nie, jeszcze jakieś 10 minut.  Coś się stało?
-Mam propozycję nie do odrzucenia jednak opowiem Ci o tym dopiero jak wyjdziesz a teraz przełącz tą piosenkę bo jej nie lubię.
Pokręciłam rozbawiona głową ,jednak wytarłam ręce i zaczęłam szukać piosenki takiej żeby mu się spodobała. Nagle znalazłam "They don't need to understand" . Uśmiechnęłam się pod nosem i ja włączyłam.
-Mam nadzieję ze do tej piosenki znasz tekst. -Usłyszałam jego cichy śmiech a zaraz słowa jego piosenki. Muszę przyznać ze ta piosenka zdecydowanie lepiej brzmi kiedy śpiewa ja na żywo.  Kiedy on śpiewał ja namydliłam swoje ciało i zaczęłam je od razu spłukiwać.  Cała czysta i pachnąca wyszłam z wanny. Owinęłam się w ręcznik i wyjęłam korek żeby woda mogła zlecieć. Ubrałam się w wcześniej naszykowane ubrania. Kiedy byłam już ubrana zaczęłam szybko się malować i w ręczniku na głowie poszłam otworzyć drzwi Andy'emu. Otworzyłam je i ujrzałam stojącego naprzeciw mnie Biersack'a. Zilustrował mnie od góry do dołu i widziałam jak jego prawy kącik ust delikatnie się uniósł.  Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do lusterka.
-Wysuszę jeszcze włosy i jest okay. - Zerknęłam przez ramię i zauważyłam że oparł się o wannę i przygląda mi się z zaciekawieniem. Zdjęłam ręcznik z głowy i położyłam go na półce obok. Chwyciłam szczotkę i zaczęłam rozczesywać moje mocno poplątane włosy.  Kiedy skończyłam ta czynność zaczęłam je suszyć. Kiedy to robiłam Andy zaczął marudząc na temat tego ile kobieta może siedzieć w toalecie. Do mojej głowy przyszedł pewien plan, który zdecydowałam się zrealizować od razu.
Odwróciłam  się szybko na pięcie i włączyłam suszarkę.  Wystawiłam ręce przed siebie przez co włosy chłopaka były rozwiane we wszystkie strony. Niebieskooki który się tego nie spodziewał wpadł do wanny w której znajdowała się jeszcze woda. Usłyszałam tylko plusk wody i głośne "kurwa". Zaraz po tym zaczęłam zwijać się ze śmiechu patrząc na chłopaka który wychodzi z wanny. Woda ciekła jego włosów i mokrych ubrań jednak on się tym chyba nie przejął. Uśmiechnął się złośliwie i zaczął zbliżać w moja stronę. Mina mi zrzedła i automatycznie zaczęłam się cofać.  Andy nic sobie z tego nie zrobił tylko podchodził bliżej. Kiedy napotkałam ścianę, odwróciłam słowa w nadziei ze jednak za mną jest trochę miejsca w które mogłabym uciec.
-Już nie jesteś taka odważna?-Spytał Biersack, potrafiłam przecząco głową. Położył ręce po obu stronach mojej głowy przez co nie miałam jak uciec. -Powinnaś mnie przeprosić, wiesz? Nie ładnie tak wrzucać ludzi do wody.
Już chciałam coś powiedzieć jednak zamilkłam kiedy poczułam ze moje stopy odrywają się od ziemi. Automatycznie oplotłam go nogami w pasie i złapałem się mocno jego pleców. 
-Andy nie waż się!- Pisnęłam głośno jednak to nie skutkowało.-Okay przepraszam. Nie powinnam była tego robić!
Jednak on się mnie nie posłuchał i szedł dalej. Kiedy się zatrzymał złapałam się jeszcze mocniej i powoli się odwróciłam by ocenić ile zostało jeszcze wody. Na moje nieszczęście była w połowie pełna. Spojrzałam z powrotem na twarz mojego oprawcy.
-Andy, słońce Ty moje kochane... nawet Kurwa się nie waz mnie tam wrzucić. -Patrząc po jego chytrym uśmieszku taka opcja nie wchodziła w grę. W  przeciągu 10 sekund poczułam że spadam jednak dzięki temu że trzymałam się Biersacka nie spadłam sama. Głośny plusk wody, wymieszany z moim krzykiem i śmiechem Andy'ego zapełnił łazienkę. Spojrzałam na niego nienawistnie a ten  tylko założył ręce za głowę i oparł się o brzeg wanny. 
-No cóż... i tak byłem już mokry więc większej różnicy mi to nie zrobi.- Spojrzał na mnie zwycięsko a ja głośno prychnęłam.- Więc jeśli, ja jestem mokry to jest okej a jak, ty to już nie bardzo? 
Pokiwałam głową i wybuchłam, śmiechem.  Ociekająca wodą podniosłam się i spojrzałam na chłopaka który dalej wylegiwał się w wodzie.
-Więc, o czym chciałeś mi powiedzieć?- spojrzałam na niego z ukosa wycierając włosy ręcznikiem.
-A więc... w domu brakuje, kilku rzeczy i chciałem, jechać do marketu. Jednak pomyślałem, że ty ostatnio w ogóle nie mogłaś wychodzić.. a reszty się domyśl.
-Jesteś najlepszy! Boże  w końcu będę mogła wyjść z tych czterech ścian.-Przeczesałam mokre włosy ręką i uśmiechnęłam się szeroko.-Na co ty czekasz?! Natychmiast leć się ogarnąć i jedziemy! 
Niebieskooki zaśmiał się głośno i pokręcił głową, jednak posłusznie się podniósł. 
-Widzimy się za 20 min na korytarz. Bądź gotowa. - I po tych słowach zostawił mnie samą.

XXX

-Dobra, plan jest taki. Schodzimy jak gdyby nigdy nic i wychodzimy z domu. Zachowuj się normalnie.- Pokiwałam głową i spojrzałam w kierunku schodów. Andy skinął głową na znak że mam już schodzić a ja z mocno bijącym  sercem zeszłam pierwsza. Kiedy myślałam że wszystko poszło jak z płatka usłyszałam krzyk Jake'a. Zamarłam z ręką na klamce i spojrzałam na mojego towarzysza. 
-Gdzie wy się wybieracie? Przecież masz nigdzie nie wychodzić.
-W nogi! - Krzyknął szeptem Biersack, jak powiedział tak i zrobiłam. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w samochodzie niebieskookiego i wyjeżdżaliśmy z  posiadłości.
-Udało się...- szepnęłam z niedowierzaniem.
-Wątpiłaś w naszą zgraną drużynę?-Zaśmiał się czarnowłosy patrząc na mnie kątem oka. 
-Nieee, gdzie tam.
Podróż minęła nam na luźniej rozmowie z przerwami na śmiech. Kiedy byliśmy już na miejscu zaczęliśmy szukać wolnego miejsca parkingowego. Co pozornie wydaje się być łatwe jednak nie w tym przypadku. 
-Nosz kurwa mać! Gdzie ten jebany typ się wpierdolił?! To do cholery było MOJE miejsce!- Krzyczał zirytowany Andy i zaczął trąbić na tego biednego starszego pana. 
-Hej, spokojnie. Zaraz znajdziemy jakieś miejsce.-Położyłam mu dłoń na ramieniu a mon głośno odetchnął. Zacisnął palce na nosie i po kilku sekundach pokiwał głową na znak że już jest okej.-Widzisz? znaleźliśmy to miejsce i nie męczyliśmy się znowu tak długo.- Powiedziałam kiedy już parkowaliśmy. Wokalista spojrzał na mnie spojrzeniem typu ' nie mów już nic więcej' a ja uniosłam ręce w geście poddania. 
-Dobra chodź już.- Powiedział i nie czekając na  mnie wysiadł. Zaśmiałam się krótko i również wysiadłam.

XXX

Przemierzając różnymi alejkami, wrzucaliśmy rzeczy do koszyka, który niósł Andy. Oczywiście, nie obyło się bez kłótni kto będzie go niósł. Ponieważ Biersack za cholerę nie chciała pozwolić mi go nosić. Dlaczego? Ponieważ, ubzdurał sobie że nie jestem godna, nosić ten wspaniały koszyk. Skończyło się na tym, że wyszło na jego. Bo nie chciałam, żeby ludzie na nas dziwnie patrzyli. Co nie udało się do końca, ponieważ wokalista śpiewał,każdą piosenkę którą puszczali w głośnikach.  Jednak kiedy w głośnikach, zaczęła rozbrzmiewać piosenka Justin'a Bieber'a 'Love Yourself " *. Andy nie mógł, się powstrzymać i śpiewał na całe gardło przy okazji zmuszając mnie do tego samego. Na początku zaczęłam nieśmiało, co chwilę uciekając wzrokiem. Jednak z każdym słowem zaczynałam śpiewać coraz pewniej. W pewnej chwili Andy zrobił coś czego bym się nie spodziewała. Złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. Zaczął ze mną tańczyć, kiedy się opierałam postanowił podnieść mnie i postawić sobie na stopach wykonując następne ruchy za mnie.
-Jesteś idiotą.-Zaśmiałam się w momencie, gdy była przerwa w zwrotkach. Cały czas śpiewając tańczyliśmy. Kiedy piosenka się skończyła, my patrzyliśmy na siebie zadyszani. Nagle usłyszałam głośne brawa, zdziwiona odwróciłam głowę. Ludzie okrążyli nas i głośno bili brawa albo coś krzyczeli. Zarumieniłam się i szybko spuściłam wzrok na nasze buty. Biersack jednak odsunął mnie  od siebie, tak że staliśmy  w jednej linii. Uniósł nasze ręce do góry i skłoniliśmy się.
-Dziękuję, za uwagę.- Zaśmiał się i podniósł nasz koszyk z ziemi. Cała czerwona nie odezwałam się do "publiczności " ani słowem. Kiedy oddaliliśmy się od nich spojrzałam na mojego towarzysza.
-Na prawdę, cie nienawidzę. 



---------------------------------------------------------------------
Witam! 
Więc po długiej przerwie w końcu jest... Na początku chciałabym Was prosić byście mnie za to nie zabijali! Jako rekompensatę za tą przerwę postaram się dodać jeszcze jeden rozdział tu i drugi na I won't give in  w przeciągu 2 tyg.  Po drugie jak Wam się podoba rozdział ? Co sądzicie o wspólnym śpiewaniu Andy'ego i Caroline? Albo o ich ucieczce czy wspólnym wstępie w markecie? 
I po trzecie i jak dla mnie najważniejsze... Moja przyjaciółka Julianna (Julcia ) w dniu 05.04.2016 obchodziła swoje 15 urodziny. Rozdział miał być w Jej urodziny jednakże się nie wyrobiłam za co z góry przepraszam. Jednak to dla niej specjalnie dałam piosenkę Justina *w tym rozdziale. Kochanie jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Kocham Cię głupku ♥ 

Do następnego Yumeka. 

środa, 17 lutego 2016

Chapter eleven

Perspective Caroline 
Dzień 7
Kiedy reszta dojechała, w końcu na parking weszliśmy do środka sklepu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to biegnące do nas nastolatki. Ludzie serio? Ledwo weszliśmy a wy już się na nich rzucacie? Westchnęłam cichutko i spojrzałam po chłopcach, oni chyba się tym nie przejęli bo na ich twarzach formowały się ogromne uśmiechy. Fani podeszli do nich i prosili o zdjęcia jak i autografy, postanowiłam im nie przeszkadzać i oddaliłam się. Oparłam się o ścianę i wyjęłam telefon, zaczęłam przeglądać Instagram'a. Kiedy już znudziło mi się oglądanie cudzych zdjęć włączyłam Snapchat'a i zrobiłam sobie kilka głupich zdjęć i wysłałam do znajomych.
-Em... przepraszam...-Oderwałam wzrok od urządzenia trzymanego w dłoniach i przeniosłam wzrok na grupkę nastolatków stojących przede mną.- Mogłabyś nam dać autograf?
Czułam jak moje źrenice się rozszerzają, spojrzałam na moich towarzyszy jednak każdy oprócz Ronnie'go patrzał na tłum przed nimi. Brunet uniósł dłonie w górę i pokazał dwa kciuki. Zaś,miałam się na ten gest, jednak było w nim coś co mnie uspokoiło. Spojrzałam na tą mała grupkę przede mną i uśmiechnęłam się szeroko do nich.
-Jasne, czemu nie?- Podeszłam do nich i złożyłam kilka podpisów w notesach uprzednio pytając jak mają na imię. Kiedy podpisywałam kolejna już kartkę papieru poczułam obejmujące mnie ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Ronnie'go .
-Co tam?-szepnął mi do ucha, kiedy miałam już mu coś odpowiadać usłyszałam piski i hm... śmiech?
/-Widzisz?! Mówiłam że będą razem! A Ty głupia mi nie wierzyłaś!-zawołał jakiś głos. Miałam ochotę zacząć się śmiać jednak tylko powstrzymałam wybuch śmiechu i lekko uśmiechnęłam.
-Dalej nie mogę zrozumieć dlaczego do mnie też podchodzą.-Sięgnęłam do Radke i podeszłam składać podpisy. Chłopak poszedł najprawdopodobniej za mną bo takie piski na pewno nie są przeznaczone dla mnie.
-Chcecie też kilka podpisów ode mnie?-Wyszczerzył się mój towarzysz i nie czekając na odpowiedź stanął  obok. Kiedy jak kończyłam w jakimś notesie autograf. Dawałam też brunetowi by złożył szybki podpis i wzajemnie. Po jakichś 30 minutach kiedy tylko z kilku ludzi zrobiło się kilkadziesiąt spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo. Ochrona zjawiła się od razu, i poprosiła żeby dali nam trochę prywatności.
-Przepraszam że nie zdarzyliśmy złożyć każdemu autografu jednak na prawdę muszę zrobić te cholerne zakupy.-Zaśmiał się Jacky,  jednak zamiast samego śmiechu towarzyszyły mu takie jak krzyk czy płacz. Zrobiło mi się ich szkoda, w jednym momencie nawet chciałam zrezygnować ze swoich ulubionych płatków. Jednak reszta kategorycznie mi tego odradziła, mówiąc ze oni sami sobie nie poradzą z zakupami. Pokiwałam tylko zawiedziona głową i jeszcze na chwilę się odwróciłam. Pomachałam im co odwzajemnili , na moje usta wkradł się mały uśmiech. Mogłabym się do tego przyzwyczaić. Pierwsze po co poszliśmy to pieczywo, ponieważ na kolację zostały może jeszcze z dwie bułki i to wszystko. Wzięłam odpowiednią ilość i schowałam w wózku.
-Ej... a może zostanie tu tylko jeden z nas i Ty Caro? Bo wiesz my możemy po prostu się przejść i poglądać rzeczy...-Powiedział CC, spojrzałam na nich i wszyscy oprócz Ronnie'go pokiwali głowami . Natomiast brunet tylko zmierzył ich wściekłym spojrzeniem.
-No okej w takim razie idźcie... tylko nie kupujcie głupot. Szczególnie Ty Andy.-Wskazałam na niego palcem a ten tylko zmarszczył brwi.-Jeśli zobaczysz coś z Batmanem nie musisz wszystkiego kupować.
-Ja? Ja nawet bym nie śmiał! No kurwa słowo harcerza! Chuj ze nigdy nie nie byłem...-Te ostatnie słowa powiedział bardziej do siebie. Postanowiłam ich więc to zignorować.
-Czyli zostaliśmy sami? -Spytał sarkastycznie Ronnie, oparł się o nasz wózek i ruszyliśmy wśród regałów. -Serio w to wierzysz ze nie kupi głupot?
Spojrzałam na niego i wzruszyłam ramionami. Ruszyliśmy do działu z nabiałem, wsadziłam mleko i zatrzymałam się przy białym serze. Wzięłam go do ręki i spojrzałam na wokalistę.
-Lubicie?
-Ja tak, nie wiem jak Ci idioci.-Uśmiechnął się ukazując zęby.
-No już! Nie gniewaj się na nich.-Zaśmiałam się i rzuciłam mu ser, złapał go i wrzucił do wózka.
-Nie gniewem się.-Spojrzałam się na niego sceptycznie. -Dobra, może trochę.... mieliśmy razem robić te jebane zakupy. Jednak oni chyba nie wiedzą co to znaczy.
-Wiesz...spodziewałam się tego. Nie to ze coś no ale proszę spójrz na nich i powiedz że nie zachowują się dziecinnie.-Zaczęłam szukać jajek, bo z tego co zauważyłam strasznie lubią jajecznicę. Kiedy ję znalazłam wsadziłam je do wózka. -Jednak patrząc na to z drugiej strony, to dobrze że tacy są. Przynajmniej nie są nudni,  a spójrzmy prawdzie w oczy. Jeśli facet jest przystojny jednak jest nudny to żadna laska na nich nie spojrzy.
Mój towarzysz zaczął się śmiać a ja tylko wzruszyłam ramionami i się uśmiechnęłam.
-Czego jeszcze mam brakuje? - spytał, spojrzałam na wózek. Mieliśmy już pieczywo, papier, pędzelki do farb, warzywa, sery i jajka.
-Nie mamy jeszcze szynki i farb.-Założyłam ręce na piersi i spojrzałam na jakąś przecenę. Jednak długo się nie napatrzyłam ponieważ poczułam czyjeś ręce na biodrach. Spojrzałam za siebie jednak zanim się zorientowałam siedziałam w wózku na zakupy. Spojrzałam na swojego towarzysza który najwyraźniej był z siebie bardzo dumny. Położył mi jajka na kolanach żeby się nie potłukły i ruszył. Nie powiem bo było mi wygodnie, każdy woli być wożonym niż iść na nogach. Podjechaliśmy na dział z mięsem, stanęliśmy w kolejce. Patrzyłam na różne szynki żeby zdecydować się która kupić. Kiedy już się zdecydowałam pokazałam brunetowi palcem która ma wziąć. W końcu ekspedientka obsłużyła Wszystkich i w końcu była nasza kolej.
-Poproszę tą szybkę o tam! -Ronnie starał się pokazać tej Pani o która szynkę mu chodzi jednak nie wychodziło mu to najlepiej. Zaśmiałam się cicho z niego i powiedziałam ekspedientce o jaką mi chodzi. Kiedy już pokroiła i zapakowała nasza szynkę uśmiechnęła się do nas ciepło.
-Ładna z was para.-Położyła szynkę na ladzie a ja  momentalnie spojrzałam na wokalistę.
- My. ....
- Dziękuję. - Nie dając nic więcej jej powiedzieć odjechał wózkiem.
-Chyba nie kupimy tu farb-Spojrzałam na brunetka ale tylko kiwnął głową.-Jedziemy w takim razie potem do plastyka?
Znowu tylko kiwnął głową, zrezygnowana oparłam się o metalowa kratkę wózka i patrzyłam na regały.
-Ej a może kupimy alkohol?-Spojrzał na mnie lecz tym razem ja nic nie powiedziałam. -Eeejjjj nie olewaj mnie.
Potrząsnął wózkiem jednak ja dalej nic nie powiedziałam.
-Dobra jak se tam chcesz.-Mruknął, jednak zaraz poczułam ze wózek przyspiesza. Owinęłam palce wokół metalowych pręcików i odwróciłam głowę w stronę brunetka. Ten już tylko zamiast iść zaczął biec.-To jak? Idziemy po ten alkohol?
-Tak! Tylko zatrzymaj ten pieprzony wózek! -pisnęłam ścisnęłam mocniej dłoń i przymknęłam oczy.
-Jak sobie księżniczka życzy. -Powiedział uradowany aż w końcu zwolnił i normalnie szedł. Otworzyłam w końcu oczy i  spojrzałam na jego twarz. Postanowiłam usiąść przodem do niego co oczywiście nie uszło jego uwadze.-Co Ty robisz?
-Nic, tylko trochę tak głupio jeśli się z kimś gada i siedzi do niego tyłem.-Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na swoje buty.
Siedząc do niego przodem mogłam bezkarnie gapić się na jego twarz. Zaśmiałam się cicho, mój towarzysz teraz już nie patrzył na mnie tylko był skupiony na drodze przed nami. Jego kitka zabawnie podskakiwała z każdym krokiem, jednak on szedł z poważną miną.  Ciekawe jakie to musi być uczucie gdy nie możesz wyjść nawet ze swoją córką. Nie dość ze sława jest dla niego pewnie uciążliwa to jeszcze mieszkają osobno. Jednak mimo wszystko stawia temu wszystkiemu czoła i się uśmiecha.
-Z czego się tak cieszysz ?-spytał dalej na mnie nie patrząc jednak uniósł jeden kącik do góry.
-Tak o.-Wyjęłam telefon i włączyłam Snapchata. Zaczęłam nagrywać.- Możecie mi zazdrościć, nie dość że mam przyjemność jeździć wózkiem po sklepie to jeszcze sam Ronnie Radke robi jako mój szofer.
Zaśmiałam się i skierowałam kamerę w jego stronę. Nabrałam jeszcze kilka tego typu snapów zanim doszliśmy do alejki z alkoholem. Ronnie zdecydował się na jakieś piwa i trzy butelki Jack'a Daniels'a.
-Nie zapomniałaś o czymś? -Spojrzałam tylko zdziwiona, na jego chytry uśmiech. Pokręciłam przecząco głową.-A może o jakiś płatkach?
Podparł się ręką na wózku.
-O mój Boże! Prawie zapomniałam!- złapałam się za głowę co wywołało glosny śmiech u mojego towarzysza. -Ronnie wyciągniesz mnie?
-Nie wolisz sobie jeszcze tam posiedzieć?- Spojrzał na mnie z uniesienia brwią, wzruszyłam ramionami. Chłopak w końcu podszedł do mnie i chwycił mnie za biodra. Wyciągając mnie przez  może dwie sekundy nasze twarze dzieliły milimetry a w moim żołądku wybuchła jakaś iskra. Spojrzałam na jego usta jednak zaraz poczułam grunt pod nogami i znowu dzieliła mnie jakaś dziesięcio centymetrowa przerwa od jego oczy. Do alejki z płatkami szliśmy w ciszy. Jednak to nie była ta niezręczna cisza tylko ta przyjemna. Kiedy byliśmy już na miejscu chciałam sięgnąć na górną półkę po płatki jednak nie sięgałam. Niespodziewanie poczułam ze ktoś opiera się o moje plecy i wyciąga rękę. Odwróciłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętego Radke.
Poczułam po raz kolejny tego dnia zapach jego perfum. Gdybym miała chłopaka i miała bym mu kupić perfumy to zdecydowanie te. Odsunął się i schował płatki do wózka.
-Teraz do kasy?-spojrzałam na niego a on tylko kiwnął głową. -Zadzwoń po resztę że spotkamy się przy dziale z zabawkami.
Obdzwonił resztę i skierowaliśmy się do działu z zabawkami który umiejscowiony jest praktycznie zaraz przy kasach. Kiedy już na nich czekaliśmy zaczęłam z nudów oglądać zabawki. Przechodząc koło różnych zabawek zauważyłam stojak z koronami. Potruchtałam do niego z uśmiechem i założyłam jedną z nich i włączyłam snapa. Zrobiłam kilka zdjęć i schowałam telefon do tylnej kieszeni. Będąc dalej w koronie podbiegłam do Ronnie'go który oglądał jakieś klocki.
Położyłam mu ręce na torsie i zrobiłam przejęta minę.
-Ronnie czy wyglądam jak księżniczka? -spytałem naprawdę przejęta i położyłam rękę na czole. Radka położył mi ręce na biodrach i przysunął do siebie.
-Wyglądasz cudownie!-Szepnął mi do ucha, mimo silnie po moim kręgosłupie przeszły ciarki. Odwróciłam się do niego tyłem i udałam urażoną.
-Pytałam się czy wyglądam jak księżniczka a nie czy wyglądam cudownie. -Powiedziałam urażona zakładając ręce na piersi. Jednak zaraz poczułam ze ktoś znowu mnie do siebie przyciąga i spłata dłonie na moim brzuchu. Mój towarzysz oparł głowę na moim ramieniu i powiedział:
-Oh,  przepraszam księżniczko Caroline. Myślałem że nie trzeba panience tego mówić ponieważ panienka to wie.-Dmuchnął mi do ucha i poczułam jak się uśmiecha. Uśmiechnęłam się lekko jednak zaraz oślepił mnie błysk flesza. Skrzywiłam się i zamrugałam kilku krotne. Spojrzałam w stronę winowajcy który okazał się jakiś gościu po czterdziestce. -Nie przejmuj się nim.
Złapał mnie za nadgarstek i wróciliśmy do wózka. Mimo wszystko czułam że moje policzki pokrywa purpura. To było urocze co zrobił, potarłam ramię i oparłam się o wózek. Na początku zjawił się CC z jedna gazeta i sokiem pomarańczowym, potem Jake, Jacky i Ryan z jakimiś drobiazgami. Jednak na końcu pojawili się równo Ash i Andy. Jednak zanim wjechali do alejki musieli się ścigać. Kiedy już podjechali to myślałam ze aż sobie usiądę.
-Ashley, bierzesz te wszystkie płatki dla mnie? -Wskazałem się palcem a ten tylko zrobił zrozpaczona minę.
-Nie, nie nie! One WSZYSTKIE są moje! Jak chcesz dla siebie jakieś to sobie przynieś!-Przytulił do siebie opakowania i zaczął coś do nich szeptać. Odwróciłam się do Biersacka i od razu się skrzywiłam.
-Czy ja nie wyraźnie wyraziłam ze masz nie kupować wszystkiego z Bananem?  -Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego.
-Ale to wszystko jest potrzebne!-Zapierał się wokalista.
-Wszystko?
-Wszystko.
Ronnie podszedł do wózka i wyjął pierwszą lepszą rzecz która okazała się kolorowanka.
-Czyli mówisz że ta kolorowanka też jest potrzebna?-Spojrzał na przyjaciela z kwaśną mina.
-A co jeśli odetną mam Internet i będzie się nam nudzić? Pomyślałeś o tym?
-Kretynie jak mogą mam zablokować Internet skoro na koncie mamy grube miliony?-Strwierdził sucho Radke.
XXX  
Końcem końców kupiliśmy wszystko bo Ci dwaj idioci zrobili awanturę na cały sklep ze sami sobie zapłacą za swoje zakupy. Pojechaliśmy także do tego plastyka po farby, a teraz czekam koło Andy'ego który jest w pelerynie Batmana na Ashley'a który koniecznie musiał wejść do banku. Odwróciła się do Ronniego który aktualnie siedział z tyłu. Odkąd poszliśmy do tego baru mam wrażenie że się do siebie zbliżyliśmy. No bo nie do każdej dziewczyny się przytula tak jak dzisiaj do mnie. No i na pewno nie do każdej mówi że wygląda jak księżniczka. Zerknęłam jeszcze na Andy'ego i odpięłam pasy.
-Andy, będziesz zły jeśli przesiądę się do tyłu a na moje miejsce przyjdzie Ash?-Spojrzałam na jego kwaśną minę.
-Jest ku temu jakiś konkretny powód?
-Nie do końca,jednak z przodu boli mnie brzuch.-Powiedziałam, nie były to kłamstwa bo czasami tak się dzieje. Kiwnął głową nawet na mnie nie patrząc i zacisnął palce na kierownicy. Zrobiło mi się trochę głupio jednak zaraz odpędziłam to uczucie od siebie. Nachyliłam się pomiędzy siedzeniami i pocałowałam go w policzek. Otworzyłam drzwi po to żeby zaraz wysiąść i otworzyć kolejne tylko że z tyłu. Usadowiłam się wygodnie i zapięłam pasy. Spojrzałam na Ronnie'go który uśmiechał się pod nosem a zaraz na wkurzonego Biersacka. Siedzieliśmy pogrążeni w ciszy czekając na Purdy'ego. W końcu wyjrzałam przez okno i zobaczyłam że chłopak idzie jednak w międzyczasie  licząc pieniądze w portfelu. Otworzył tylnie drzwi i chciał wskazać aż w końcu mnie zobaczył i zmarszyl brwi. Pokrecilam tylko głową i wskazałam palcem by usiadł z przodu. Pokiwał głową i posłusznie tam usiadł. Nikt się nie odezwał, zrezygnowany Ash włączył tylko radio i patrzył przez okno. Kiedy zatrzymaliśmy się na światłach niebieskooki zaczął uderzać czubeczkami palców o kierownicę. Nagle mój telefon zawibrował a ja dostałam esemesa od nieznanego numeru. Zmarszczyłam brwi i go otworzyłam. 

Czy tylko mnie, irytuje ta cisza? 

Zdziwiona jeszcze raz przeczytałam wiadomość ale nie miałam pojęcia od którego z chłopaków jest ta wiadomość. Zaraz jednak przyszła następna która rozwiała moje wątpliwości.

Spójrz w lewo.

Czyli to jednak napisał to Radke. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam odpisywać.

Mnie też. Co z tym zrobimy? 

Możemy zacząć pisać lub gadać normalnie i spodziewać się tego że mój kochany przyjaciel nas zabije.

Chyba jednak wybiorę formę pisania. Zimnooo mi ;-; 

Ten kretyn włączył klimatyzację. lepiej nie odzywajmy żeby wyłączył. 

Masz rację. Co nie zmienia faktu że mi cholernie zimnoooo!-. - 

Dałbym Ci kurtkę ale jej nie wziąłem. Mogę Cię przytulić, żeby zrobiło Ci się cieplej. 

W sumie czemu nie? Możesz? 

Nie dostałam już odpowiedzi tylko poczułam przyciągające mnie do siebie ramię. uśmiechnęła się delikatnie i położyłam głowę na jego torsie. Spojrzałam do przodu i zauważyłam baczne spojrzenie Biersacka w lusterku które zignorowałam. Ashley już miał się coś odezwać jednak zrezygnował kiedy spojrzałam na niego spojrzeniem typu "zamknij się bo Ci przyjebię". Brunet delikatnie pocierał moje ramię co spowodowało że się uśmiechnęłam. Wolna ręka wyjął telefon i słuchawki. Podał mi jedną a druga włożył sobie do ucha. Podłączył je do urządzenia i puścił pierwsza lepsza piosenkę. Położył sobie telefon na brzuchu ponieważ trochę z sunął się z siedzenia. Ronnie nucił po cichu tak żebyśmy tylko my słyszeli.
Nie wiedząc co za bardzo zrobić ze swoją ręką położyłam ja w koncu na jego klatce piersiowej i zaczęłam kreślić tylko mi znane wzory. Chłopak przymknął oczy jednak dalej śpiewał i gładził moje ramie. Po kilku piosenkach zdecydowałam ze sama zmienię piosenkę. Wzięłam delikatnie jego telefon i go odblokowałam. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie małej Willow i Ronnie'go który ja trzyma. Podniosłam głowę i zobaczyłam ciekawy wzrok mojego towarzysza na swojej twarzy. Spojrzałam znowu na telefon i zaczęłam przeglądać jakie tam miał piosenki. Kiedy zauważyłam jedna piosenkę aż się zdziwiłam. Spojrzałam na niego rozbawiona. Taki bad  boy a takiej muzyki słucha. Ronnie tylko się uśmiechnął i wzruszył ramionami.  Włączałam więc One Direction-Story of my life zaczął po cichu śpiewać. Jednak kiedy się skończyła przestał  i zaczął patrzeć się na moją twarz. Zrobiło mi się tak jakoś dziwnie, postanowiłam to jednak zignorować i dalej rysowałam palcem jakieś wzorki na jego klatce piersiowej. Do końca drogi nic się nie odezwaliśmy ja dalej kreśliłam a Ronnie mnie przytulał lub gładził a muzyka leciała w słuchawkach. Kiedy w końcu samochód się zatrzymał Andy odwrócił się do nas z uśmiechem na twarzy. Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni ale nic nie powiedzieliśmy.
-Jesteśmy na miejscu wysiadamy.-Powiedział wesoły, nic nie powiedzieliśmy tylko pokiwaliśmy głowami. Radke wyszedł pierwszy a ja zaraz za nim, kiedy wysiadam słuchawka mi wypadła z ucha. Jednak kiedy już stałam na własnych nogach zabrałam mu jedna i wsadziłam do ucha. Zdziwiłam się dzisiaj po raz kolejny kiedy usłyszałam piosenkę z filmu Step up Get sexy. Od razu zachciało mi się tańczyć, jednak musiałam się powstrzymać bo to pewnie dziwnie by wyglądało gdybym teraz zaczęła tańczyć.
XXX
Od dwóch godzin malowaliśmy te głupie wazony a mnie zaczęła już boleć głowa od tych pieprzonych farb. Andy oczywiście malował Batmana, tylko żeby było ciekawiej przebrał się za niego i założył case z jego podobizna. Ashley założył swoje onesie z Hallo Kitty która także maluje. CC namalował pełno kolorowych buziek, Jake zrobił Galaxy które mu całkiem nieźle wyszło. Jinxx pełno gruszek z minami pedofila,  Jacky pandy które grają na gitarach a Ryan logo zespołu. Ja natomiast namalowałam czerwone róże, zostało jeszcze kilka wazonów do pomalowania jednak nie chciało mi się już.
-Ej co sądzicie?-Spytałam się chłopaków unosząc przy okazji wilgotny jeszcze wazon.
-Jest super.-Odpowiedzieli chórem.
-A moim zdaniem nie.-Uniosłam brew by kontynuował swoją myśl.-No bo spójrz, jest tu stanowczo za mało Batmana!
-Może dlatego że tu nie miało być Batmana?-Spytałem ironicznie
-Jednak z batmanem wszystko jest lepsze.-Powiedział oburzony na co przewróciłam oczami.
-Zachowujesz się jak dziecko, Biersack.-Powiedział oparty o ścianę Jacky.-Batman tu Batman tam. Zachowaj się do cholery.
Nastała cisza, nikt nie śmiał się cokolwiek odezwać. Wszyscy patrzyli na Jacky'ego i Andy'ego.
-Skończ pierdolić Vincent. Nie każdy musi być zajebiście poważny. Jednak jeśli tobie coś nie pasuje to masz zajebisty problem bo nie mam zamiaru zmieniać się na twoje zachcianki.- Syknął, wstał i wyszedł do kuchni. Chciałam za nim pójść jednak poczułam mocny ucisk na ramieniu. Spojrzałam na winowajce którym był Ashley, jednak on tylko potrącił głową i zmusił mnie żebym znowu usiadła
 Zrobiłam to o co poprosił i założyłam nogę na nogę.  W pokoju panowała cisza której najwyraźniej nikt nie zamierzał przerwać. Westchnęłam cichutko i podniosłam się, teraz wzrok wszystkich był wlepiony we mnie.
-Głowa mnie boli, jak chcecie to skończcie sami.-Powiedziałam nawet się nie odwracając, wsadziłam ręce do tylnej kieszeni i ruszyłam na górę. Podnosząc stopy na stopniach poczułam okropny ból głowy który cały czas się nasilał. Pomasowałam skronie i otworzyłam drzwi do "swojego" pokoju, położyłam się na łóżku. podciągnęłam kołdrę tak żeby była pomiędzy moimi nogami i wtuliłam się w nią. Leżałam tak chyba z 30 minut wiercąc się i nie mogąc usnąć a ból głowy się nasilał. Czułam jak łzy napływają mi do oczu, zacisnęłam zęby .wzięłam telefon i słuchawki podłączyłam je. Włożyłam je do uszu i włączyłam jakąś piosenkę podgłaśniając przy tym na maksa. Podniosłam się i zeszłam z łóżka. Otworzyłem drzwi i pokoju i wyszłam na korytarz a następnie zeszłam po schodach. Piosenka rozbrzmiewała w moich uszach dzięki czemu nie zwracałem uwagi na odgłosy dochodzące z salonu. Weszłam do kuchni i znalazłam szafie na leki. W końcu znalazłam proszki nasenne i popiłam je wodą.  Odstawiłam wszystko na miejsce i poczłapałam się z powrotem do góry. Przybrała podobną pozycję co wcześniej i przymknęłam oczy. Czułam jak długo wyczekiwany sen przychodzi i zabiera mnie do krainy Morfoza.

Ronnie POV 

Od trzech godzin siedzieliśmy przy tych wazony odkąd Caroline poszła do siebie. Zdążyliśmy przerobić już trzy kłótnie. Mianowicie kiedy Andy wrócił Ryan znowu zaczął coś mu narzucać że miał coś zrobić i nie zrobił. Biersack nie pozostał mu dłużny i odpłacał się z nawiązką.  Gdybyśmy ich nie powstrzymali z pewnością doszło by do bójki. Następnie CC pokłócił się z Jeremy'm o to że
tamten się nie podzielił chipsami. No i ostatnia kłótnia odbyła się pomiędzy nami wszystkimi przez co się teraz nie odzywamy do siebie. Poszło o to ze Caroline poszła do siebie a nie została z nami żeby malować te pieprzone wazony których każdy ma już dość.  Jacky stwierdził że po prostu się jej nie chciało, na co od razu zareagowawszy z Andy'm broniąc jej. Kiedy szedłem po piwo do lodówki zobaczyłem ją kiedy stała sztywno i popijała jakieś leki. Stałem tam i patrzyłem jak popija te świństwa. Kiedy wszystko odłożyła, poszła do siebie. Odczekałem chwilę i sam wszedłem do pomieszczenia. Podeszłem do owej szafki i wyjąłem biała buteleczkę, która brunetka chowała. Obróciłem je kilka razy w dłoniach, tabletki nasenne. Odłożyłam je szybko i zrezygnowałem z mojego piwa. 
-Chłopcy ja też się chyba położę. Strasznie źle się czuję.-Nie zwracając uwagi na ich ciche pomruki niezadowolenia poszedłem do góry.
Zatrzymałem się przy jej drzwiach i zawahałem się jednak w końcu zapukałem.  Odpowiedziała mi cisza, więc uchyliłem lekko drzwi jednak zobaczyłem tylko plecy dziewczyny. -Caroline?
Cisza, uchyliłem jednak szerzej drzwi i zobaczyłem ją zwinięta w kłębek na jednej stronie łóżka. Zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem bliżej. Na początku chciałem sprawdzić jej puls bo nie mam pojęcia ile tego wzięła jednak wolę dmuchać na zimne. Odetchnąłem spokojnie kiedy okazało się ze wszystko w porządku. Odwróciłem się i już miałem wyjść gdyby nie to ze wymamrotała jedno imię. Zamarłem przy drzwiach i zwróciłem głowę w jej kierunku. Caro wierciła się na łóżku i powtarzała moje imię jak jakaś modlitwę. Westchnąłem i zamknąłem drzwi na klucz, podszedłem znowu do łóżka tyle że tym razem usiadłem po drugiej stronie. Dziewczyna się uspokoiła i zwinęła się w kłębek po drugiej stronie łóżka. Przykryłem jej odsłonięte ciało i sam ułożyłem się wygodnie. Włożyłem ręce pod głowę i patrzyłem się na ścianę na której wisiał obraz przedstawiający łąkę z kwiatami. Na środku tej łąki można było zauważyć dziewczynę uciekająca przed mężczyzną. Oboje się szeroko uśmiechali, mogli to być przyjaciele bądź dwójka zakochanych w sobie ludzi. Patrzyłem jeszcze chwilę na ten obraz jednak potem przeniosłem wzrok na swoje skarpetki. Dawno się nie widziałem z Willow... ciekawe czy Greace zgodzi się żeby mała przyjechała do mnie na kilka dni....
Może mieć jakieś pretensje że chce ją wziąć jednak do chuja mam prawo się z nią widzieć. Jest moją córką i tak łatwo tego nie odpuszczę. Westchnąłem głośno, zerknąłem na dziewczynę która leżała obok. Kiedy spała wyglądała tak nie winie, zabłąkany kosmyk zleciał na jej twarz zasłaniając przy tym jej długie rzęsy. Wyjąłem rękę spod głowy i  odgarnąłem go, uśmiechnąłem się lekko.   
-Dobra, Radke wynocha do siebie...-Powiedziałem sam do siebie i przetarłem oczy. Leżałem jeszcze chwilę, kiedy miałem już wstawać poczułem mocny uścisk na brzuchu. Zmarszczyłem brwi i spojrzałam w dół by zobaczyć o co chodzi. Caroline przełożyła rękę na moim brzuchu a głowę na moim torsie. Spróbowałem zdjąć ją z siebie jednak za każdym razem kiedy próbowałem to zrobić prawie się budziła. Westchnąłem w końcu i się poddałem. Zdecydowałem się w końcu z nią zostać, poprawiłem poduszkę tak żeby jej nie obudzić i objąłem ją jedną ręką. Brunetka mruknęła coś przez sen jednak zaraz się uśmiechnęła, postanowiłem iść w jej ślady i przymknąłem oczy.



__________________________________________________
 Witam Wszystkich! 
W końcu rozdział! Co sądzicie o ich zakupach? :D Jak oceniacie zachowanie Ronnie'go? W scenie, gdzie malowali wazony, miało być troszku więcej akcji, jednak zdecydowałam że nie będę tego rozpisywać. Co sądzicie o tej ostrej wymianie zdań pomiędzy Jacky'm a Andy'm? Mam nadzieje że Wam się spodobał :D
Do zobaczenia misie <3
Uwaga, jeśli chcecie następny rozdział pod tym ma być 3 komentarze.


(Tu macie zdjęcie Niny która wciela się w Caroline) 


poniedziałek, 11 stycznia 2016

Chapter Ten For two Terrorists.

Perspective Caroline 
Dzień 6/7

Przestałam już nawet liczyć,  ile wypiłyśmy z Ashley. Na początku ,myślałam że po jakimś czasie stracimy tematy do rozmów,  jednak dziewczyna skutecznie zniwelowała ta obawę.  Kiedy kończyłyśmy jakiś temat, moja towarzyszka zręcznie zaczynała nowy.  Natomiast Ronnie, cały czas rozmawiał z Chris'em na jakieś tematy,  a niekiedy dołączali się do nas. Jedno było pewne, mogę zaliczyć ten wieczór do jednego z lepszych, spędzonych z chłopakami.
-Hej! Słuchasz mnie? -odezwała się kolorowo włosa, wygrywając przy tym mnie z zamyślenia.
-Tak, tak... przepraszam, zamyśliłam się.
Wróciłyśmy do rozmowy,  nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się I napotkałam, brązowe tęczówki Radke.
-Zbieramy się, czas do domu...-Powiedział spokojnie.
-Chcesz słuchać kłótni tych pajaców?
-Pewnie śpią. - zaśmiał się,  gdyby nie to ze czułam jego oddech nigdy bym nie powiedziała, że coś pił.
-No dobra... daj mi tylko dopić tego drinka - wskazałam palcem na szklankę, z końcówka kolorowego alkoholu.
-Może wymienimy się numerami?-spytała mnie dziewczyna.
-Czemu nie, będę miała z kim pisać jak im znowu odwali - zaśmiałyśmy się i obie wymieniłyśmy się numerami. Wzięłam ostatniego łyka, z mojej szklanki i wstałam. Moja nowa koleżanką, poszła za moim przykładem, i tez wstała. Podeszła do mnie i mocno przytuliła.
-Jak coś to dzwon albo pisz.-szepnęła mi do ucha, pokiwałam galowa i odsunęłam się od Ashley. Spojrzałam nie pewnie na Chrisa, jednak on tylko się uśmiechnął i wystawili ręce, tak żebym mogła się do niego przytulic. Podeszłam i tak też zrobiłam, jednakże że był ode mnie wyższy to stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.
-Milo było poznać - uśmiechnęłam się i podeszłam do Ronnie'go. On pocałował Ash w policzek a ta dźgnęła go w żebra przez co zaczęłyśmy się śmiać, a następnie podszedł do Chrisa i przybili sobie piątkę.
-Do następnego - po tych słowach wyszliśmy z baru, i czekaliśmy na taksówkę. Pomimo, że był początek lata, to było mi zimno. Potarłam ramiona, żeby zrobiło mi się chodź trochę cieplej.
-Chcesz moja kurtkę? - spytał Ronnie, który patrzył na moje ramiona.
-Niee, mam swoją - wskazałam palcem na materiał swojej kurtki, Radke pokręcił głową i westchnął. W końcu zdjął swoja kurtkę i założył  mi ją na ramiona,
-Zachowujesz się, jak dziecko. Po prostu ją weź.
-Dziękuje - westchnęłam cicho, wsunęłam ręce w rękawy.
-Nie ma sprawy, chujowo by było gdybyś była chora.- wzruszył ramionami i wyjął swojego iPhone, zrobiłam to samo i włączyłam Snapchat'a.  Wysłałam może z trzy snapy i przyjechała nasza taryfa. Oboje wsiedliśmy, jednak Ronnie przepuścił mnie pierwsza. Kiedy już wygodnie siedzieliśmy Radke podał kierowcy adres, na całe szczęście zaraz po tym zasunęła się szyba oddzielająca nas od kierowcy.
-Jeszcze raz dziękuje - spojrzałam na jego twarz, na której malowało się zdziwienie.
-Za co?
-Za to, że pozwoliłeś mi ze sobą jechać, za to że mogłam siedzieć koło Ashley, za to że nie zrobiłeś o to awantury i za to że pożyczyłeś mi swoja kurtkę - skończyłam wyliczać i po raz kolejny spojrzałam w jego stronę. Na jego ustach malował się uśmiech.
-Cóż... nie ma za co. Jednak co do Ashley to nie miałem zbyt dużego wyboru... Gdybym nie zszedł jej z miejsca miałbym przejebane. Uwierz mi na słowo, tobie by nic nie zrobiła bo polubiła cie, jednak mimo, że jesteśmy przyjaciółmi to mogłaby mnie zabić - spojrzał się na widoki, które mijaliśmy, żadne z nas nie odezwało się słowem przez dobre dziesięć minut pogrążeni we własnych myślach. Nagle alkohol. chyba dopiero do mnie docierał, bo zrobiło mi się nie dobrze i oczy mi się kleiły. Oparłam głowę o szybę auta i przymknęłam oczy, miałam już ochotę iść spać
-Nie opieraj się o szybę, jeśli chcesz już to robić to oprzyj się o moje ramie.
Otworzyłam zaspane oczy, i spojrzałam na bruneta który, z obojętną miną opierał łokieć na drzwiach a następnie opierał na niej głowę. Przysunęłam się do niego i wygodnie ułożyłam głowę na jego ramieniu. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.
XXX
Kiedy się już obudziłam poczułam przeszywający ból głowy i suchość w ustach. Podniosłam się z łóżka i przeciągnęłam się. Podeszłam do lustra, które wisiało na ścianie i lekko przeraziłam się swojego widoku. Moje włosy sterczały w każdą możliwą stronę, makijaż był rozmazany, a ubrania pogniecione. Jednak co innego przykuło moją uwagę, a mianowicie kurtka do której się przytulałam przez sen. Myślałam, że była moja , jednak teraz nie jestem tego taka pewna. Podeszłam do łóżka i przysiadłam na skraju. Wzięłam skórzany materiał w ręce i dokładnie się mu przyjrzałam..  ta kurtka była dwa razy większa niż moja. Przyłożyłam ja do twarzy i powąchałam. Pachniała męskimi perfumami, bardzo znajomymi... Chwila, przecież ja wczoraj byłam z Ronnie'm spotkać się z Chrisem i Ashley. Na samo wspomnienie tego wieczoru się uśmiechnęłam.
Jednak chwila...jak ja się znalazłam u siebie? Nie znalazłam żadnej logicznej odpowiedzi, wiec poszłam poszukać ubrań na dzisiaj. W końcu zdecydowałam,  się na czarny top, jeansy czarne z podwiniętymi nogawkami, koszula czerwona w kratę i zwykle brązowe botki. Kiedy już to wszystko miałam w rękach poszłam się ogarnąć. Zrobiłam lekki makijaż, wysuszyłam włosy i zabrałam telefon i kurtkę Ronnie'go. Zeszłam na dół i ujrzałam w kuchni Radke i Biersack'a.
-Hej chłopcy - przywitałam się i podeszłam do lodówki. Wyjęłam mleko i zaraz sięgnęłam do drugiej szafki po kawę i szklankę. Wsypałam trochę kawy na dno naczynia, i zalałam mlekiem,  następnie wszystko wymieszałam. Usiadłam przy stole i spojrzałam na chłopców, którzy jedli swoje śniadanie
-Własnie... dziękuje Ronnie za pożyczenie kurtki.
-Spoko - wyciągnął rękę, a ja mu oddalam jego własność.
-A tak w ogóle, to jakim cudem, znalazłam się w swoim łóżku?
Brunet przyjrzał mi się ale nic nie zrobił.
-W taksówce usnęłaś, wiec nie chciałem cie budzić. Wziąłem cie na ręce i zaniosłem do łóżka, miałem zabrać ci swoja kurtkę jednak nie chciałem żebyś się obudziła.
-Mhm... dziękuje - uśmiechnęłam się i wzięłam łyka mojej kawy.
-O, własnie! Dzisiaj dostajemy wazony, które będziemy malować i zostaną sprzedane na szczytne cele. Jednak najważniejsze jest to, że ty tez będziesz malować - skończył mówić Andy.
-Ale ja nie jestem w zadnym zespole - zdziwiłam się i spojrzałam na dwójkę przyjaciół.
-Agenci stwierdzili, że to dobry pomysł żeby przekonać do siebie fanów. Wiesz, że udzielamy się charytatywnie, pozwalamy rozwijać im swoja kreatywność - przerwał na chwile i spojrzał na mnie - w tym wypadku to tylko twoja kreatywność no ale nic na to nie poradzimy.
Pokiwałam głową i zajęłam się robieniem dla siebie białej kawy. Powyciągałam potrzebne składniki i zmieszałam je ze sobą. Dodałam łyżeczkę cukru i usiadłam przy stole. Ciekawe czy ktoś kupi mój wazon.
-Wiec jak zgadzasz się? - zwrócił się do mnie Andy.
-Tak, to może być niezła zabawa - uśmiechnęłam się i zaraz po tym zanurzyłam usta w swojej kawie.
-Nie będziesz nic jeść? - Ronald wskazał palcem na mój kubek.
-A kto tak powiedział? Po prostu chciałam napić się kawy - wstałam od stołu i udałam się poszukać miseczki, w której zrobię swoje śniadanie. Wyciągnęłam, swoje ulubione płatki, które są maczane, w truskawkowej czekoladzie. Niestety kiedy tylko je wsypałam do naczynia w opakowaniu zostały same okruszki co oznaczało, że już się skończyły. W lodówce znalazłam jogurt naturalny, który wlałam do płatków i jak okazało się on tez już się skończył. Wyrzuciłam już puste opakowania do kosza, który znajdował sie pod zlewozmywakiem i w spokoju usiadłam - pasuje?
-Zdecydowanie lepiej - powiedzieli w tym samym czasie, odwrócili głowę w swoja stronę i mierzyli się wzrokiem przez przynajmniej 3 minuty. Jedynym dźwiękiem w kuchni była moja łyżka, która cicho uderzała o dno talerza. Spojrzałam na nich jeszcze raz a oni w dalszym ciągu mierzyli się tymi chłodnymi spojrzeniami.
-No mniejsza - wymamrotałam z pełnymi ustami, a ci zaczęli się ze mnie śmiać - bardzo śmieszne ha ha.
-Bardzo...- wydusił Biersack w napadzie śmiechu - i ta twoja mina.
Zaczął gestykulować rekami i wybuchli jeszcze większym śmiechem. Kiedy skończyłam już jeść ci w końcu się uspokoili ale byli cali czerwoni na twarzach i łzy spływały im po policzkach.
-No dobra... o 13 jedziemy do jakiegoś sklepu i ty tez jedziesz.
-Po co tam ja?
-Bo tylko ty wiesz czego brakuje w domu a my musimy kupić farby do szkła, pędzelki i inne gówna tego typu - spojrzałam na elektryczny zegarek na ścianie. 12;48.
-Dzięki, że tak wcześnie mi o tym powiedzieliście - powiedziałam ironicznie, podnioslam się i otworzyłam lodówkę. Dokładnie ją zilustrowałam, kończyło się już mleko, soki, jajek już nie było jednak szybciej było by powiedzieć co jeszcze było. -Idę szybko się ogarnąć i zaraz wracam.
Weszłam do swojego pokoju i podeszłam do lustra sprawdzić makijaż. Postanowiłam jeszcze dorobić kreski i rozczesałam włosy. Umyłam jeszcze szybko zęby i spryskałam się moimi ulubionymi malinowymi perfumami. Zgarnęłam jeszcze telefon i portfel. Telefon schowałam do tylnej kieszeni i jeszcze przejechałam moje usta pomadką z EOS'a o smaku letnich owoców. Zeszłam na dół i zobaczyłam już wszystkich chłopców operacyjnych się o jakieś przedmioty czy też siedzących na kanapie i fotelach.
-Wszyscy jada? - zmarszczyłam brwi i przejechałam wzrokiem po każdym z osobna.
-No tak, a co nie możemy? - spytał oburzony  Ryan, uniosłam ręce w geście rezygnacji i ruszyłam w stronę drzwi. Zatrzymałam się na chwile i odwróciłam głowę w ich stronę.
-Idziecie? - wszyscy ruszyli za mną, czułam się jakbym była w przedszkolu - To kto z kim jedzie?
-Mi to obojętne. Chcesz jechać ze mną?-zwrócił się Andy do Ronnie'go, ten tylko pokiwał głową.
-Caroline, jedziesz z nami?- spytał Radke, wzruszyłam ramionami - Ash chcesz też z nami jechać?
-Mi to obojętne możemy jechać razem.
Czyli ja, Andy, Ronnie, i Ashley jedziemy jednym autem, a Jake, Jinxx, CC drugim no i
Ryan i Jacky uparli, się że pojada osobnym bo i tak potem musza gdzieś jechać. Wsiedliśmy do auta, ja na miejscu pasażera, Biersack jako kierowca, a Radke i Purdy z tylu. Wokalista Black Veil Brides odpalił i wyjechaliśmy jako pierwsi. Ash wychylił się do przodu żeby włączyć radio. Zaczął przełączać, dopóki nie znalazł stacji, która mu pasowała. Leciała jakaś reklama, w której Andy przedrzeźniał babę która mówiła swój tekst. Reklama się skończyła, a zaraz po niej zaczęła się jakaś piosenka.
-Ashley nie nie nie -zaczęli na raz Biersack i Radke, spojrzałam na nich zdziwiona. Pyrdy szybko podgłośnił na ful radio, a w głośnikach zaczęły rozbrzmiewać pierwsze słowa.
- Możesz iść
A szybciej niż niejeden chciałby biec
A możesz mieć
Wszystko czego, czego tylko chcesz
A każdą myśl
Zamień w pozytywne słowo
Słuchaj, słuchaj bo - Purdy spojrzał na mnie, a ja tylko wzruszyłam ramionami i dołączyłam do niego - Zabawnie tak
Oddychać przez różową słomkę
A cudownie tak
Szturchnęłam Biersacka i Radke w ramiona żeby się do nas dołączyli.
-Rozmawiać bez niemiłych wspomnień
Każdy dzień
Mówi nam coraz więcej
Słuchaj,
Zaufaj sobie jeszcze raz
Pokaż na co cię stać
Ale nie jeden raz
Słuchaj, słuchaj, jaj jaj
Piękne słowa mówią wszystko
Lecz nie zmienią nic,
Nie zmienią nic
Nie zmienią nic
Haaaa! No, No, No
Możesz iść
A szybciej niż niejeden chciałby biec
Możesz tak,
A tak po prostu znów zapomnieć się
Nowy dzień
Zawsze daje nowe życie
Słuchaj,
Zaufaj sobie jeszcze raz
Pokaż na co cię stać,
Ale nie jeden raz
Słuchaj, słuchaj, jaj jaj
Piękne słowa mówią wszystko
Lecz nie zmienią nic, ohoh...
Pokaż na co cię stać,
Ale nie jeden raz
Słuchaj, słuchaj, jaj jaj
Piękne słowa może powiedzą ci wszystko,
Ale nie zmienią nic,
Hooo! nie zmienią nic
No, No, No
Pokaż na co cię stać
Ale nie jeden raz
Słuchaj, słuchaj, jaj jaj
Piękne słowa mówią wszystko
Lecz nie zmienią nic,
Nie zmienią nic
Nie zmienią nic
Nie zmienią nic
Kiedy piosenka się skończyła wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Nie było tak źle - wtrącił Andy.
Spojrzałam na jego uśmiech, i pokręciłam rozbawiona głową. Następna piosenka to Kiss - I Was Made For Loving You, którą wszyscy śpiewaliśmy. Resztę podroży śmialiśmy się i śpiewaliśmy na zmianę. Kiedy byliśmy już na miejscu, wysiedliśmy z auta i zaczekaliśmy na resztę. Bo jak się okazało byliśmy pierwsi.
-A nie możemy po prostu już wejść i zacząć robić te zakupy? - marudził Ash.
-Nie, nie możemy - uciął krotko Radke.
___________________________________
Witam!
W końcu mamy rozdział! Jak Wam się podobał rozdział?  Macie pomysł,jak będą wyglądały, zakupy z chlopakami?  Jak Wam podobało się gdy Ash, Ronnie, Andy I Caro śpiewali? Komentarze miło widziane ;3 Do następnego♡


poniedziałek, 21 grudnia 2015

Chapter nine

Perspective Caroline 
Dzien 6
Siedziałam na kanapie i próbowałam ignorować dwa głosy, które co chwile się darły na siebie. Ponieważ siedzimy jak wcześniej wspominałam na kanapie, a dokładnie to ja w środku bo od mojej lewej siedział Ash, a po prawej Andy. Przez cały dzień się o coś kłóca,  myślałam że uda mi się ich uciszyć rozsadzając ich tak że siedziałam pomiędzy nimi jednak chyba to nie pomogło. Oboje darli, mi się do ucha nie zważając już na to że od tego boli mnie głowa.
-Zamknijcie się w końcu! - wstałam gwałtownie z kanapy, a ci dwaj idioci spojrzeli na mnie jak na wariatkę.
-Boziu Caroline nie wiedziałem, że masz takie nagłe napady furii - powiedział niewinnie Andy.
-Wiesz mamy chyba melisę, chcesz to mogę zrobić ci na uspokojenie - zapytał przejęty Ashley, a ja myślałam, że zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. Ci dwaj udają czy na serio robią z siebie kretynów?
-I wy macie jeszcze czelność pytać o to?! To przez was jestem jak chodzący wulkan! Cały dzień drzecie te mordy, non stop! Jak was gardła mogą nie boleć?! Uspokójcie się w końcu bo mam was serdecznie dość - po tych słowach wściekła poszłam do siebie. Zanim zdążyłam wejść po schodach zdążyłam usłyszeć kolejna kłótnie tym razem, że to albo przez jednego albo drugiego jestem zła. Pokręciłam z politowaniem głową i weszłam do swojego pokoju.  Upewniłam się że drzwi są zamknięte i położyłam się na łózko. Przez pierwsze 10 minut było okej, jednak później zaczęło mi się nudzić a co idzie z tym? Zaczęłam się kręcić po łózko nie mogąc sobie znaleźć miejsca, w końcu położyłam się prosto i skupiłam swoja uwagę na suficie. Niespodziewanie usłyszałam drapanie o drzwi. Zdziwiona zczołgałam się z łózka i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je ale nikogo nie zastałam, kiedy już miałam je zamykać usłyszałam głośne miauknięcie dzięki czemu spojrzałam na dół gdzie siedział Crow machając ogonem. Kiedy zorientował się, że na niego patrze zaczął łasic się do moich nóg. Kucnęłam i zaczęłam głaskać kota, któremu wyraźnie to sprawiało przyjemność ponieważ cicho mruczał. Postanowiłam wziąć go na ręce, odwróciłam się tyłem do drzwi i zamknęłam je stopą, a sama udałam się na łózko. Postawiłam tam kota który od razu spojrzał na mnie wyczekująco żebym dalej kontynuowała pieszczoty. Zaśmiałam się cicho i usiadłam przez co materac zagiął się pod moim ciężarem. Położyłam się wygodnie co nie obyło się bez zniecierpliwionego miauknięcia ze strony kota Biersacka. Głaskałam go spokojnie i przy okazji przeglądałam Instagrama, odkąd wrzuciłam tamto zdjęcie z chłopakami przybyło mi sporo obserwatorów.
-A ty jak uważasz Crow? ładne jest to zdjęcie? - pokazałam kotu zdjęcie na którym się uśmiecham. Zrobiłam je wczoraj rano i nie mogłam się zdecydował czy dać je na instagrama czy nie.
Intensywnie myślałam i nawet nie zauważyłam kiedy moje powieki się zamknęły.
Xxx
~Mrrrr~ poczułam jak coś puszystego ociera się o moją szyje. Przetarłam zaspane oczy i zobaczyłam kota, któremu ewidentnie się nudzi.
-Crooow - powiedziałam przeciągle - Daj mi jeszcze pospać..
Jak na zawołanie usłyszałam wrzaski dobiegające z dołu.
-No to już sobie pospałam...- mruknęłam pod nosem, odwróciłam się na brzuch i stykałam się z moim małym przyjacielem nosami. Zwierzak polizał mnie po nosie przy czym wydał ciche miauknięcie. Zachichotałam cicho, przeniosłam wzrok na szafeczkę nocna ,gdzie leżał mój telefon. Nawet nie wiem kiedy go tam położyłam. Wyciągnęłam po niego lekko zdrętwiała rękę i sprawdziłam godzinę. 
18;42, nie jest najgorzej... Może wytrzymam jeszcze w swoim pokoju? Nie uśmiecha mi się perspektywa tego że miałabym tam zejść i słuchać po raz kolejny tego dnia ich kłótni. Postanowiłam obejrzeć jakiś serial wiec sięgnęłam po laptopa. Zaczekałam aż się włączy i wyszukałam nazwę jednego z moich ulubionych serialów czyli The Vampire Diaries. Wyszukałam mój ulubiony sezon, czyli czwarty i zaczęłam oglądać przy okazji komentując prawie każdą scenę. Gdyby ktoś teraz mnie zobaczył pomyślałby, że jestem wariatką gadając do kota.
-Boziuuu! Crow, widzisz jaki Damon jest seksowny?- spojrzałam na kota który najwyraźniej był nie zainteresowany uroda starszego z braci Salvatore - Nie to nie... nie będę się do ciebie odzywać!
Wystawiłam mu język w geście obrazy jednak zaraz po tym zaśmiałam się na swoje idiotyczne zachowanie. Wróciłam do oglądania scen gdzie Damon tańczy z Elena zaraz po wyborach Miss Misticfalls, którą w tym roku tylko pomagała kandydatkom. Zaczęłam piszczeć jak mała dziewczynka kiedy starszy Salvatore pocałował Elene. Tak w końcu spędziłam kolejne 3 godziny dzięki czemu obejrzałam prawie pięć odcinków. 
Kiedy usłyszałam burczenie w moim brzuchu starałam się to zignorować jednak mój organizm nie dawał za wygrana. Zirytowana odłożyłam laptopa i kota który leżał na moich nogach. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam, poczułam lekki powiew wiatru. Najprawdopodobniej otworzyli u góry drzwi balkonowe i zapomnieli ich zamknąć. Zamiast do lodówki skierowałam się na drugie piętro żeby zamknąć okno. Kiedy już tam byłam poczułam jeszcze większy przeciąg jednak wszystkie okna były pozamykane. Zdziwiona poszłam do kuchni i wyjęłam szklankę żeby nalać sobie trochę wody.  Odwróciłam się na piecie i już miałam wyjść gdyby nie to ze nasz kochany Ronnie złapał mnie za kołnierzyk i pociągnął z powrotem w głąb kuchni. Posłałam mu zniecierpliwione spojrzenie.
-Nic nie będziesz jeść? - spytał w końcu.
-Nie jestem jakoś specjalnie głodna.
-Co dzisiaj jadłaś oprócz śniadania?- już miałam wymyślić jakieś kłamstwo ale Radke mnie wyprzedził - Nic. Nie próbuj kłamać bo nie umiesz, a teraz siadaj ładnie a ja zrobię nam kolacje.
Miałam zamiar go olać i wyjść gdyby nie to, że wziął mnie na ręce i posadził na blacie kuchennym. Zirytowana jak i zawstydzona taka bliskością z nim nie próbowałam się już ruszać ani uciekać. 
-Jesz mięso? - pokiwałam głową i zainteresowałam się swoimi nogami, które w jednej chwili stały się strasznie ciekawe - Crow jest u ciebie prawda? Biersack prawie zwariował kiedy nie mógł go znaleźć. Na początku chciał nawet zadzwonić na policje żeby zaczęli go szukać ale Jinxx mu odradził tego idiotycznego pomysłu i wyzwał od kretynów i idiotów. Po rozmowie z Fergusonem poszedł do Ashleya i zaczął go oskarżać o to, że nie ma własnego kota i sprzedał Crow'a bo był zazdrosny... i w ten oto sposób nowa kłótnia gotowa.
Kiedy miałam mu już powiedzieć coś na temat Crow'a usłyszałam jak znów ktoś się wydziera. Nie, żeby coś ale ponownie był to Ashley i Andy, którzy zeszli z piętra.
-Nie no mam dość... - powiedziałam pod nosem.
Ronnie popatrzył na mnie kręcąc głową i wywracając oczami na zachowanie chłopaków. Zeskoczyłam z blatu i stanęłam na przejściu między kuchnią a salonem. Szkoda, że nie słyszałam początku kłótni bo to było naprawdę bardzo ciekawe.
-Po jaką cholerę wtedy spałeś u Caro w pokoju?! - darł się Ash.
-Nie twój interes! - krzyknął Andy, trzymając już kota na rękach.
-Co zabujałeś się w niej czy jaki chuj?! Masz kurwa swój pokój i swoje łóżko tam powinieneś spać!!!
-A więc o to ci chodzi?! - wydarł się kładąc kota na kanapie.
-O co niby?! - kontynuowali nawet mnie nie zauważając.
-Dlatego cały czas masz do mnie o coś pretensje, bo byłem jedną noc u Caro?!
-NIE! Tylko zastanawia mnie to po jaki chuj tam byłeś!
-Prosiła to zostałem, nie musisz wszystkiego wiedzieć!!!
-Jasne pewnie myślisz, że na ciebie poleci jak będziesz taki milutki i uczynny! Patrzcie jestem Andy, śpiewam w znanym zespole, jestem zajebiście przystojny i miły, idziesz się bzykać?! - wymachiwał rękami we wszystkie strony próbując sparodiować Andy'ego.
-Patrzcie jestem Ash jestem basistą w znanym zespole i jestem zazdrosny o Caroline! - to samo zrobił nasz kochany wokalista tylko, że parodiował Ashley'a.
-STOOOPPP!!!! - wydarłam się, przez co oboje nagle się zamknęli i popatrzyli w moim kierunku - mam dość waszych ciągłych kłótni!! Codziennie jedna kłótnia? Da się jeszcze wytrzymać.. ale dzisiaj przeginacie!! Zrozumcie to w końcu!! Więc błagam was uszanujcie innych i przestańcie drzeć mordy bo wszyscy mają was dość!!
Gdy skończyłam wściekła wyszłam przed dom i usiadłam na schodkach, aby w końcu móc odetchnąć. Po kilku minutach przed dom wyszedł także Ronnie z gotowymi kanapkami.
-Proszę - wręczył mi kanapkę z szynką, serem i pomidorem.
-Dzięki - uśmiechnęłam się wdzięcznie.
Radke usiadł obok mnie i w ciszy zjedliśmy naszą kolację.
-Dobra młoda, ja spadam - wstał i sprawdził na telefonie która jest godzina.
-Gdzie lecisz? - zapytałam.
-Umówiłem się ze znajomymi na piwo.
-Rooooooooonnie... weź mnie ze sobą, proszęę - zrobiłam oczy jak kota ze shreka - ja z nimi zwariuje.
-Powodzenia.-poklepał mnie po ramieniu i mnie wyminął.
-Ronaldzie Joseph'ie Radke! Nie waż się do cholery mnie z nimi zostawić. Poczekaj 20 minut i będę gotowa.-Nie dając mu czasu na odpowiedz pobiegłam na górę żeby się przebrać. Wlatując do swojego pokoju od razu dorwałam się do szafy. W pośpiechu wywaliłam większą część ciuchów na podłogę. Przegrzebałam wszystko aż do dna.
-Co ja mam do cholery jasnej na siebie włożyć - złapałam się w pasie i założyłam kosmyk włosów za ucho.
Nagle w oczy rzuciła mi się spódniczka w czarno-białe paski.
Szybko wpadłam na pomysł jaką bluzkę ubrać. Przekopywałam więc ciuchy w poszukiwaniu mojego czarnego topu bez ramiączek. Gdy go znalazłam szybko się przebrałam i poszłam do łazienki w celu zrobienia szybkiego mejkapu. Podkreśliłam brwi brązowym cieniem, rzęsy zaś czarną maskarą, namalowałam cienką czarną kreskę na powiece, usta pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem, a na koniec policzki potraktowałam odrobiną bronzera. Gotowa złapałam za ramoneskę, która leżała na podłodze wśród moich ciuchów i sztyblety na grubym obcasie, które stały obok szafy. Szybko włożyłam ostatnie części garderoby i zeszłam na dół do Ronalda.
Kiedy stanęłam już na parterze oczy Radke dokładnie mnie zilustrowały. Założył ręce na piersi i zrobił kwaśną minę.
-Nie wiem czy mogę cie zabrać - zrobiłam wielkie oczy i już czułam jak resztki gniewu już przygasają. Nie mam już nawet siły się z nim kłócić - W tym stroju, każdy będzie chciał cie przelecieć.
Podeszłam do niego i walnęłam go w ramie żartobliwie, a ten uniósł ręce do góry i próbował zamaskować uśmiech. Kiedy go wyprzedziłam poczułam zimne dłonie na moim odkrytym brzuchu. Pisnęłam i zaraz poczułam, że moje nogi odrywają się od ziemi i wiruje razem z Radke. Moje serce szybko bilo a paznokcie automatycznie wbiły się w materiał jego skórzanej kurtki. Kiedy mnie odstawił w mojej głowie niebezpiecznie się kręciło.
-Uzgodnijmy jedno. Jesteś kompletnym idiota - powiedziawszy to, wyszłam z domu - jedziemy autem czy taksówką?
-Taksówką mam zamiar się dzisiaj napić, a nie pic wodę - zmarszczył nos w zabawny sposób. Stanęliśmy na chodniku i w tym samym momencie podjechała taksówka. Ronnie otworzył przede mną drzwi i zaczekał aż wejdę po to by wsiąść zaraz za mną. Podał kierowcy adres i po tym zagłębił się w rozmowę ze starszym mężczyzną. Oglądałam mijane przez nas widoki Los Angeles nocą. Ta dzielnica jest zdecydowanie najładniejszą jaka w życiu widziałam. Zwróciłam uwagę na to ze Radke ściska mocno rękę w pieść na swoim kolanie ale jego twarz dalej pozostaje uśmiechnięta. Postanowiłam posłuchać o czym rozmawiają i dlaczego brunet jest taki zły.
-Bo widzi pan dzieciaki w tych czasach chcą się tylko upić i móc wciągnąć prochy, a co dopiero takie gwiazdeczki, które maja od cholery pieniędzy. Oni pewnie cały czas chodzą na haju, bo uważają że skoro maja kasę to są bezkarni. Ale to nie prawda, policja powinna wsadzić ich do kicia na co najmniej 15 lat - spojrzałam znowu na jego dłoń gdzie widać było pobladłe knykcie a zaraz na jego twarz gdzie widać było oazę spokoju która była tylko i wyłącznie maską.
-Zna pan te "gwiazdeczki"? Wie pan czemu to robią? Może nie mają tak lekko jak by pan przypuszczał. Możliwe nawet że nie radzą sobie i robią to po to żeby zapomnieć o tym że ich życie nie jest takie idealne jak panu się wydaje. Nie można kogoś oceniać po tym co robi nie znając go. To będzie niesprawiedliwe ocenienie tej osoby, po za tym to jej interes, a nie pana - na końcu posłałam mu wymuszony uśmiech. Spojrzałam na bruneta i położyłam swoją dłoń na jego dłoni żeby go trochę uspokoić. Spojrzałam na jego twarz na, której teraz malowało się zdziwienie jak i ulga oraz wdzięczność. Poruszył usta tak jak by chciał powiedzieć dziękuje. Kiwnęłam prawie niezauważalnie głową i się uśmiechnęłam. Oparłam głowę o jego ramie i patrzyłam na drogę. Wszyscy gdzieś się spieszą, nie maja nawet czasu zatrzymać się i dostrzec piękno, które ich otacza. Pokręciłam głową smutna, w aucie panowała dziwna cisza, której nikt nie chciał przerwać. Nagle taksówkarz się zatrzymał przy małym barze, mój towarzysz zapłacił mężczyźnie i zaraz wyszliśmy. Zilustrowałam bar, do którego przyjechaliśmy, na zewnątrz był czarny z dużymi oknami. Podeszłam do drzwi żeby je otworzyć jednak wokalista mnie wyprzedził przy okazji sprzedając mi swój uśmiech. Pokręciłam rozbawiona głową ale nic nie powiedziałam tylko weszłam do środka gdzie można było wyczuć mocny zapach alkoholu i dymu nikotynowego. Spojrzałam na brązowookiego, który kogoś szukał, kiedy już znalazł ową osobę pociągnął mnie do stolika gdzie siedziała dwójka ludzi. Dopiero po chwili zorientowałam się kto to jest, a moje oczy mimowolnie się rozszerzyły. Przed nami siedzieli Ashley Costello i Chris Motionless.
- Siema - przywitał się z chłopakiem podając mu dłoń, a do Ash podszedł i złożył szybki całus w policzek - Poznajcie Caroline, to o niej wam opowiadałem.
Zanim zdąrzyłam coś powiedzieć zostałam zamknięta w szczelnym uścisku Costello.  Lekko speszona również ja przytuliłam.
-Hej jestem Ashley ale pewnie mnie już znasz skoro słuchasz Ronnie'go i Biersacka - powiedziała szybko z uśmiechem na ustach, odwzajemniłam ten gest i zilustrowałam to w co była ubrana. Biała luźna sukienka z czarnym kołnierzykiem i z czarnymi napisami, czarne zakolanówki, a do tego czarne botki na grubym obcasie ze skrzydłami nietoperza po bokach.
-Jestem Chris, milo mi cie poznać. - powiedział niskim głosem i pocałował mnie w dłoń.
Kompletnie zbita z tropu tylko się uśmiechnęłam, także i jego ilustrując. Czarna koszulka z nadrukiem kości, tego samego koloru skórzane spodnie, z paskiem luźno wiszącym, na jego chudych biodrach.  Wykończeniem były creepersy i skórzana kurtka ze stożkowymi ćwiekami. Usiedliśmy na naszych miejscach i zaczęliśmy rozmawiać, byłam pewna że nie będę umiała z nimi rozmawiać a okazało się ze doskonale się rozumiemy.
-To co może się napijemy czegoś mocniejszego?- spytał Chris, patrząc po kolei na nas.
Ash wzruszyła ramionami, Ronnie stwierdził że jemu to obojętne -To co młoda? Pijesz z nami?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć Radke mnie wyprzedził.
-Wiesz nie jestem pewien... ona jest dosyć młoda nie demoralizujmy jej.
-Kurwa Radke jak chce pić to się odpierdol od niej - warknęła Ashley, na co brunet uniósł ręce w geście rezygnacji  - no i kurwa zajebiście.
Costello zamówiła 12 kieliszków tequili i przy okazji opieprzyła barmana, że patrzył mi w dekolt.  Coś czuje, że mogę się z nią zaprzyjaźnić.
-Może zamienimy się miejscem żebyś mogła koło niej usiąść ? - prychnął ironicznie mój towarzysz.
-Wiesz to chyba najmądrzejsze co dzisiaj powiedziałeś - uśmiechnęła się i podniosła ze swojego miejsca.
-Ale ja żartowałem  - kolorowo włosa wzruszyła ramionami i wskazał palcem żeby wstał. Chłopak z głośnym westchnieniem wstał i usiadł przy Motionless'ie co nie obyło się bez jego głównego śmiechu.
-Stary musisz nauczyć się jak się jej postawić - wydukał przez napady śmiechu. Dziewczyna usiadła zaraz obok mnie i zaczęłyśmy rozmawiać dopóki nie przyszły nasze kieliszki z alkoholem.
________________________________________________________________________
No i w końcu jest! Co sądzicie, o kłótniach Ashley'a i Andy'ego? O paranoi Biersacka na punkcie jego kota? XD I najważniejsze, co uważacie o zachowaniu Chrisa i Ashley? Miło widziane komentarze :3  Do zobaczenia♡☆